Elvis w Stax Studio – 38 lat temu…
Elvis w Stax Studio – 38 lat temu…
Wspomnienie sesji nagraniowej 20-25 lipca 1973
Mariusz Ogiegło
Rok 1973 zaczął się dla Elvisa niezwykle pomyślnie. 14 stycznia jego koncert z Hawajów transmitowano za pośrednictwem satelity na cały świat. Był to pierwszy w historii telewizji tego typu przekaz. Dzięki niemu występ Presleya obejrzało ponad miliard osób w USA i kilkunastu krajach w Europie.
Wydany w lutym album z zapisem koncertu w błyskawicznym tempie osiągnął wysokie miejsca na listach przebojów stając się pierwszą od czasów płyty „Roustabout” ścieżką dźwiękową, która weszła do czołówki list przebojów.
Niestety, znacznie gorzej wyglądało życie osobiste piosenkarza. Od kilkunastu miesięcy pozostawali z Priscillą w separacji. Na dzień przed swoimi trzydziestymi ósmymi urodzinami (7 stycznia 1973) Elvis wniósł do sądu pozew o rozwód. Pomimo licznych sukcesów zawodowych widać było, że traci chęć do życia…
Na 20 lipca zaplanowano kolejną kilkudniową sesję nagraniową. Felton Jarvis potrzebował nowego materiału.
Zdecydowano, że nagrania zostaną zrealizowane w Memphis, w położonym stosunkowo blisko Graceland legendarnym Stax Studio.
Jego historia sięgała roku 1959. Powstało ono na miejscu dawnego kina usytuowanego na rogu dwóch bardzo ruchliwych ulic, McLemore Avenue i College Street.
Na przestrzeni lat w Stax Studio nagrywały takie legendy muzyki soulowej jak Isaac Hayes, Otis Redding, The Staple Singers, Wilson Pickett, Luther Ingram, Albert King, The Bar-Kays, Booker T. & the MG’s, Johnnie Taylor czy Rufus and Carla Thomas.
Pierwszy dzień (20 lipca) prac w studiu miał zacząć się około godziny 20.00 ale Elvis ubrany w pelerynę (!) zjawił się w nim dopiero po 23.00. Wyglądał źle. Pianista Bobby Wood zapamiętał, że tego wieczora „jego oczy były zielone. Jego cera była zielona…Nie mogłem uwierzyć, że to ten sam facet. Wyglądał całkowicie inaczej i zachowywał się całkowicie inaczej. Był z nim jakiś facet z Korei czy z Japonii-Kang Rhee, jego nauczyciel karate. Robili razem film czy coś i przez cały czas błaznowali w studiu z bronią i innymi rzeczami. To wszystko sprawiało, że byłem naprawdę zdenerwowany” (czytamy w książce Ernsta Jorgensena).
Po czterech godzinach Elvis opuścił studio i wrócił do swojej posiadłości nie nagrywając ani jednego utworu.
Dopiero kolejny wieczór przyniósł kilka nowych utworów. Pierwszą piosenką jaką zaproponował Freddie Bienstock była „If You Don’t Come Back” napisana przez popularny duet Jerry Liber/Mike Stoller.
W roku 1963 jako pierwsza nagrała ją grupa The Drifters.
Jednak na tle takich przebojów jak „Hound Dog”, „Love Me”, „Jailhouse Rock”, „Dirty Dirty Feeling” czy chociażby „Little Egypt” napisanych przez ten duet, ta kompozycja wypadała zdecydowanie najsłabiej.
Po nagraniu pięciu podejść Felton Jarvis poprosił Elvisa do siebie i zaproponował żeby przesłuchał uzyskanego dotychczas rezultatu. Ponieważ nagrane wersje budziły jeszcze zastrzeżenia zdecydowano się zagrać jeszcze kilku prób. Ostatecznie pracę nad tym utworem zakończono na dziewiątym podejściu. Wersję master (ostatnie, dziewiąte podejście) zamieszczono na płycie „Raised On Rock” z 1973 roku.
Po zarejestrowaniu „If You Don’t Come Back” Elvis spróbował nagrać przebój Cilli Black z 1970 roku, „It’s Diffrent Now”.
Artystka była podopieczną legendarnego menedżera grupy The Beatles, Briana Epstaina. Jej wersję tej ballady wydano na albumie „Images” z roku 1971. Kompozytorem „It’s Diffrent Now” był Clive Westlake, autor takich utworów nagranych przez Elvisa jak „Twenty Days And Twenty Nights”, „How The Web Was Woven” czy “It’s A Matter Of Time”.
Po zarejestrowaniu pierwszej, niekompletnej próby tej kompozycji Elvis zrezygnował z dalszej pracy nad nią i przeszedł do nagrywania kolejnego utworu napisanego przez Leibera i Stollera.
„It’s Diffrent Now” powędrowało na długie lata na archiwalne półki. Odkryto ją dopiero w 1996 roku i oficjalnie wydano na pięciopłytowym boksie „Walk A Mile In My Shoes”. Była to jednak wersja poddana obróbce z wyciętym niecenzuralnym wokalem Elvisa („I’m so happy to say, you feel well, f—-d by me”). Właściwa, kompletna wersja tego nagrania ukazała się dopiero w roku 2007 na kolekcjonerskiej reedycji płyty „Raised On Rock” (FTD).
„Three Corn Patches” było ostatnią piosenką napisaną przez Leibera i Stollera nagraną przez Presleya. Trzeba przyznać, że zakończenie ich współpracy nie było równie spektakularne co początki w 1956 roku (utwór „Hound Dog”). Wielu fanów Elvisa okrzyknęło „Three Corn Patches” (piosenka o „trzech płatkach kukurydzianych”!) najgorszym utworem w całej jego dyskografii.
Kilka tygodni przed Presleyem, również w 1973 roku, swoją wersję zarejestrował T-Bone Walker.
Kłopoty z mikrofonem a do tego niski poziom nagrywanego utworu rozwścieczyły Elvisa. Pomiędzy kolejnymi podejściami przeklinał, „sypał” nieprzyjemnymi żartami. W pewnym momencie stwierdził „Pardon za mój język. Normalnie nie przeklinam w obecności Stamps. Przeklinam razem z nimi”.
Do zarejestrowania wersji master potrzebował aż piętnastu podejść. Wszystkie były dobre muzycznie (w studiu pracowała większość muzyków nagrywająca z nim w 1969 roku podczas słynnych sesji w American Sound Studio a także James Burton i Ronnie Tutt) ale wokalnie nijakie i zupełnie pozbawione emocji.
Ostatnia próba zamknęła wydany w 1973 roku album „Raised On Rock”.
Na zakończenie sesji Freddie Bienstock wybrał przebój Adama Weda z 1961 roku, „Take Good Care Of Her”. Jego kompozytorami byli Ed Warren i Arthur Kent.
Elvis nagrał swoją wersję po sześciu podejściach. Charakterystyczny wstęp na klawiszach opracował pianista Bobby Wood. Później dodano do niego chóry. Po trzech próbach pojawiły się jednak problemy techniczne z dźwiękiem.
Nagrania trzeba było kontynuować. Zarejestrowano kolejne trzy podejścia. Ostatnie uznane za najlepsze w styczniu 1974 roku zamieszczono na stronie B singla (na stronie A wydano nagranie „I’ve Got A Thing About You Baby”). W marcu tego samego roku, „Take Good Care Of Her” zostało utworem otwierającym bardzo dobrą płytę „Good Times”.
Kolejnej nocy Elvis pojawił się w studiu około godziny 23.00. Był w nieco lepszym nastroju niż poprzedniego wieczora.
Pierwszą piosenką po którą sięgnął była „Find Out What’s Happening” napisana przez Jerrego Crutchfielda.
Pierwszą wersję tego nagrania zarejestrowała w 1964 roku grupa The Spidells. Zamieszczono ją na stronie B singla „Don’t You Forget That You’re My Baby”. W niedługim czasie po nich po kompozycję tą sięgnęła brytyjska grupa bigbitowa, Downliners Sect.
Po pierwszych zagranych próbach, Elvis czytając tekst zażartował, „Jest dobrze dziewczyny, cokolwiek robicie. Chcę znaleźć pisarza i połamać mu palce i długopisy”.
Ostatecznie na wersję master wybrano dopiero podejście dziewiąte (na kilka sekund przed rozpoczęciem przedostatniej, ósmej próby, Elvis zaintonował jeden wers utworu z filmu „Speedway”, „He’s Your Uncle Not Your Dad”). Piosenka weszła w skład wydanego w październiku 1973 roku albumu „Raised On Rock”.
Następnym utworem, na który Elvis zdecydował się tego wieczora była kompozycja Tony Joe Whitea (autora słynnego koncertowego przeboju Presleya, „Polk Salad Annie”), „I’ve Got A Thing About You Baby”. Swoją wersję autor wydał w 1972 roku na płycie „The Train I’m On”.
Rok przed kompozytorem swoją wersję nagrał Billy Lee Riley.
Wieczorem w studiu pojawiła się córka Elvisa, Lisa Marie. Jej krótka wizyta sprawiła, że piosenkarzowi na chwilę wrócił dobry humor.
Po pierwszym zagraniu pierwszego podejścia miał jeszcze zastrzeżenia co do pierwszej części utworu.
Następnie w studiu wystąpiły problemy techniczne co przełożyło się na kilkanaście niekompletnych prób. Z każdą minutą Elvis zdawał się być coraz bardziej zniecierpliwiony i rozdrażniony. Przed ósmą próbą zaintonował kilka wersów pieśni gospel Stuarta Hamblena, „Wasted Years”.
Wersję master, którą w styczniu 1974 roku wydano na singlu (na stronie A, na stronie B znalazł się utwór „Take Good Care Of Her” z tej samej sesji) nagrano dopiero za piętnastym podejściem.
Zmęczony maratonem z rejestracją „I’ve Got You Thing About You Baby” Presley sięgnął po przebój Rosco Gordona-bluesowego piosenkarza, pianisty, kompozytora-ikony muzyki bluesowej przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, „Just A Little Bit”. Jego wersja ukazała się w roku 1959 na stronie A singla (na stronie B zamieszczono nagranie „Goin’ Home”).
Pięć lat później, w 1964 roku, ta kompozycja Johna Thorntona, Piney Brown, Ralpha Bassa i Earl E. Washingtona stała się jedynym przebojem brytyjskiej grupy The Udertakers.
Elvis swoją wersję dopracował już za drugim podejściem (pierwsze było zaledwie 0.37 sekundowym falstartem). Nagranie trafiło na album „Raised On Rock”.
Około godziny trzeciej w nocy Presley opuścił studio i odjechał do Graceland.
Do studia Elvis wrócił następnego wieczora około godziny 23.00.
Kolejną noc prac w Stax Studio zapoczątkowało nagranie nowej kompozycji Marka Jamesa, „Raised On Rock”. Od kilku dni była to jedna z najlepszych przedstawionych piosenek. Utrzymana w rockowym klimacie pozwalała wrócić i na nowo zaistnieć Presleyowi w gatunku, który przed laty uczynił z niego gwiazdę światowego formatu.
Wersja master gotowa była po dziesięciu podejściach (Joseph Tuzin w swojej książce utrzymuje iż było to podejście dwunaste).
We wrześniu 1973 roku wydano ją jako stronę A singla zapowiadającego nową płytę (na stronie B znalazła się ballada nagrana tej samej nocy, „For Ol’ Time Sake”). Albumik dotarł zaledwie do czterdziestej pierwszej pozycji na liście przebojów.
Miesiąc później, w październiku 1973 roku, „Raised On Rock” zostało utworem tytułowym nowej płyty Presleya. Longplay z utworami z lipcowej i wrześniowej sesji zatrzymał się tylko na pięćdziesiątym miejscu listy przebojów.
Ponieważ sesja zaczęła się późnym wieczorem, nagrano jeszcze tylko jeden utwór. Wybór padł na balladę Tony Joe White’a, „For Ol’ Time Sake”.
White wydał ją na swojej płycie z 1973 roku „Homema de Ice Cream”.
Elvis był zmęczony i senny. Zarejestrowano osiem podejść (większość z nich niekompletnych). Ostatnie wybrano na wersję master i we wrześniu 1973 roku zamieszczono na stronie B singla „Raised On Rock”.
Zapowiadająca się niezwykle owocnie sesja zakończyła się zaledwie po czterech i pół godzinie.
Kolejna noc przyniosła zaledwie jedną nową piosenkę. „Girl Of Mine” została napisana przez spółkę Les Reed i Barry Mason.
Nagrywając kolejne podejścia Elvis starał się naśladować swojego przyjaciela Toma Jonesa. Po jedenastu próbach jednak nagrania trzeba było przerwać ponieważ zaginął ulubiony mikrofon Presleya (podejrzewano nawet, że ktoś mógł go nawet ukraść).
Po dłuższej chwili Elvis podjął się jeszcze kontynuowania pracy nad utworem ale ponieważ uzyskiwane efekty go nie satysfakcjonowały zdecydował o zakończeniu sesji.
Felton Jarvis musiał wybrać wersję master spośród zaledwie kilku kompletnych prób (około czterech. Jak do tej pory nie ma konkretnych danych o ilości kompletnych podejść).
Ostatecznie na płycie „Raised On Rock” zamieszczono ostatnie, jedenaste podejście.
Główny problem polegał jednak na tym, że Presley opuścił studio nie nagrywając już ani jednej nowej piosenki. Felton Jarvis miał zaledwie dziewięć gotowych do wydania utworów co zapewniało mu zaledwie wypuszczenie na rynek kilku singli a nie jak było w umowie z RCA nowego albumu.
Zdając sobie sprawę z kłopotliwej sytuacji w jakiej się znalazł zdecydował się na zarejestrowanie w studiu jeszcze kilku ścieżek dźwiękowych, do których miał nadzieję Elvis dogra w niedługim czasie swój wokal.
24 i 25 lipca 1973 zespół muzyków i wokalistów przygotował muzyczne podkłady do kompozycji Cliva Westlake „Good, Bad But Beautiful”, Marka Jamesa „Color My Rainbow”, Chrisa Arnolda, Davida Martina i Geoffrey Morrowa „Sweet Angeline” oraz „The Wonders You Perform” Jerrego Chesnuta.
Do niektórych z tych utworów Elvis wrócił podczas sesji nagraniowej zorganizowanej w jego posiadłości w Palm Springs we wrześniu 1973 roku…
Lipcowa sesja nagraniowa w Stax Studio nie należała do najlepszych w karierze Elvisa Presleya. Wpływ miał na to nie tylko rozwód z Priscillą ale również specyfika samego studia.
Elvis, który bardzo cenił sobie podczas pracy w studiu bezpośredni kontakt z muzykami nagle został niejako zmuszony do kontaktowania się z nimi za pomocą mikrofonów i słuchawek, w których każdy słyszał tylko swój głos lub instrument a całość była miksowana dopiero na stole mikserskim w reżyserce.
Ten sposób nagrywania w znacznym stopniu utrudnił prace, przyniósł wiele pomyłek, falstartów i negatywnych emocji.
Jedno jednak pozostało bez zmian. Pomimo wszelkich niedogodności technicznych Elvis starał się by wersje master były jak najlepiej dopracowane a nawet najsłabsze kompozycje brzmiały naprawdę dobrze bo to należało się jego fanom, którzy sięgali po płytę.