His Hand in Mine
HIS HAND IN MINE
Historia nagrania i wydania pierwszej płyty z muzyką gospel w wykonaniu Elvisa Presleya
Mariusz Ogiegło
Muzyka gospel (nazwa pochodzi od słów God Spell i oznacza dobrą nowinę o zbawieniu w Jezusie Chrystusie) stanowi nieodłączną część amerykańskiej kultury jak blues czy muzyka country. Jej korzenie sięgają końca XVIII wieku i tradycyjnych pieśni ludowych, tzw. ‘spirituals’ wykonywanych przez Czarnych niewolników w Ameryce. Stanowiły one wówczas jak czytamy w jednym z tekstów poświęconych historii tego gatunku muzycznego, połączenie tradycyjnej muzyki, „którą przywieźli ze sobą z Afryki, oraz muzyki chrześcijańskiej, z którą zetknęli się na amerykańskich plantacjach”.
Zainteresowanie tym rodzajem pieśni znacznie zmniejszyło się po roku 1864 czyli po zniesieniu niewolnictwa ale wróciło z jeszcze większą siłą na początku XX wieku kiedy to rozpoczęła się walka o równouprawnienie Afroamerykanów. Lata 1917-1935 ze względu na rozkwit kultury Czarnej ludności nazywane są Renesansem Harlemskim. W tym czasie pieśni ‘spirituals’ odegrały niezwykle istotną rolę. Z czasem jednak ludzie uczęszczający do kościołów dla Czarnych zaczęli odczuwać potrzebę „wyrażania swoich uczuć religijnych w sposób bardziej ekspresyjny i spontaniczny, niż w tradycyjnych spirituals” pisze autor tekstu o historii gospel.
Wychodząc naprzeciw tym oczekiwaniom, nazywany dzisiaj ‘ojcem współczesnego gospel’ Thomas Dorsey a w ślad za nim inni muzycy zaczęli łączyć tradycyjne pieśni spirituals z bluesem. W ten sposób narodził się nowy nurt w muzyce chrześcijańskiej – gospel (początkowo nazywany ‘diabelską muzyką’).
Od lat dwudziestych ubiegłego stulecia zaczęły tworzyć się kwartety gospel. Wiele z nich odegrało bardzo ważną rolę w historii muzyki popularnej. Grupy takie jak The Blackwood Brothers, The Statesman czy The Jordanaires nie tylko nagrywały płyty z własnymi utworami ale również jak ci ostatni współpracowali z popularnymi piosenkarzami takimi jak Elvis Presley, Johnny Cash czy Ricky Nelson. Także sami artyści rozrywkowi coraz chętniej sięgali po utowry religijne, włączając je do swojego studyjnego bądź koncertowego repertuaru.
Muzyka gospel powoli opuszczała mury kościołów i stawała się elementem popkultury.
Elvis zafascynował się muzyką gospel jeszcze jako kilkuletni chłopak. Wraz z matką uczęszczał na nabożeństwa do kościoła First Assembly of God Church. W książce Janusza Płońskiego „Dlaczego Ja Panie?” możemy przeczytać: „w kościele wspólny śpiew i taniec dawały zapomnienie i były ucieczką od brutalnej codzienności. Dla Elvisa ekspresja wiernych podczas tych obrzędów, ich pełne wyrazu ruchy i bez najmniejszej żenady przeżywane stany transu były czymś zupełnie normalnym. Śpiew zaś stał się satysfakcją”.
Przez kolejne lata pieśni gospel towarzyszyły mu niemal na każdym kroku. Śpiewał je zarówno w domowym zaciszu, przed nagraniami w telewizji czy rozpoczęciem kolejnej sesji nagraniowej, jak również przed koncertami.
Niemal od początku swojej kariery otaczał się kwartetami gospel takimi jak The Jordanaires, Imperials,J.D.Sumner & Stamps Quartet czy Voice.
Kiedy miałem przyjemność przeprowadzać wywiad z członkiem grupy J.D.Sumner & The Stamps oraz jednym z założycieli Voice (kwartetów gospel współpracujących z Elvisem w latach 70-tych), Donniem Sumnerem nie mogłem nie zapytać go o rolę jaką w życiu Presleya odgrywała muzyka gospel. Wyznał wtedy:
”Muzyka gospel była dla niego sposobem na odprężenie się. Towarzyszyła mu w najbardziej stresujących momentach przemieniając je w chwile wyciszenia i odpoczynku. […]Kiedy sytuacja była naprawdę wykańczająca Elvis zwracał się z prośbą do The Stamps lub The Voice o zaśpiewanie utworów gospel, jak chociażby SWEET SWEET SPIRIT. Kiedy tylko posłuchał melodii gospel stawał się naprawdę spokojny i mniej posępny”.
W roku 1957, już jako popularny artysta Elvis nagrał kilka swoich ulubionych pieśni w studiu nagraniowym. Wytwórnia RCA Victor pomimo obaw (płyty z tym rodzajem muzyki nie były wówczas zbyt popularne a należy pamiętać także, że Presley w 1957 roku nie cieszył się dobrą reputacją wśród osób dorosłych. W ich uszach hymny ewangeliczne śpiewane przez niego brzmiały niczym szarganie świętości) 11 kwietnia 1957 roku zrealizowała je na albumie typu extended play (popularna EP) zatytułowanym „Peace In The Valley”. Ku olbrzymiemu zaskoczeniu płyta odniosła sukces (jak na ten typ płyty, gatunek muzyczny oraz czasy w jakich się ukazała) docierając do wysokiej trzydziestej dziewiątej pozycji na liście przebojów.
Trzy lata później, w roku 1960, Elvis zdecydował się na nagranie kolejnej płyty ze swoimi ulubionymi pieśniami gospel. Tym razem zależało mu na skompletowaniu materiału na całą płytę długogrającą. Zachęceni sukcesem albumiku „Peace In The Valley” szefowie RCA nie oponowali. Nie oponował także menedżer Elvisa, Pułkownik Parker, który po powrocie Presleya z wojska kreował jego nowy wizerunek, „grzecznego chłopca”, który byłby akceptowalny przez wszystkie grupy społeczne i … wiekowe.
30 października 1960 roku Elvis przyjechał do Nashville (w studiu pojawił się ze złamanym palcem w lewej ręce co jednak nie miało najmniejszego wpływu na jakość i przebieg nagrań). O godzinie 18.30 w Studio B oficjalnie rozpoczęto sesję nagraniową. Nad jej przebiegiem czuwali producent Steve Sholes oraz inżynier dźwięku Bill Porter. Presleyowi towarzyszył zespół w składzie: Scotty Moore i Hank Garland na gitarach, Bob Moore na basie, D.J. Fontana i Murrey ‘Buddy’ Harman na bębnach, Floyd Cramer na pianinie oraz Homer ‘Boots’ Randolph na saksofonie. Wsparcie wokalne zapewnił kwartet gospel The Jordanaires (w składzie: Gordon Stoker, Hoyt Hawkins, Neal Matthews i Ray Walker) oraz Millie Kirkham. W kilku utworach w duecie z Elvisem zaśpiewał jego przyjaciel z czasów służby w wojsku, Charlie Hodge.
Wyboru większości utworów, które zostały nagrane tej nocy dokonał sam Elvis. Przygotowaną listę tytułów przekazał odpowiedzialnemu za dobór materiału na większość sesji Freddiemu Bienstockowi, który w niezwykle szczegółowy sposób sprawdził je pod kontem prawnym (prawa autorskie i możliwości wydawnicze). Dzień przed rozpoczęciem nagrań obaj spotkali się w posiadłości piosenkarza, Graceland by omówić ostatnie szczegóły kolejnej sesji i listę utworów, które zostaną na niej zarejestrowane.
Nagrania rozpoczęto od zarejestrowania standardu tzw. ‘czarnego gospel’, piosenki „Milky White Way”, której historia sięga do roku 1943 kiedy to jako pierwsza zarejestrowała ją grupa Coleman Brothers. Cztery lata później, w roku 1947, zespół Trumpeteers doprowadził ten utwór do wysokiego ósmego miejsca na liście przebojów R&B. I prawdopodobnie, to właśnie na ich bluesowym wykonaniu wzorował się Elvis podczas tej październikowej sesji.
Pierwsze trzy podejścia zagrano w wolniejszym kluczu. „Boots Randolph podążył za linią basu na swoim syczącym szeptem saksofonie, a kwartet i głosy sopranowe doskonale się ze sobą złączyły” pisał w swojej książce Ernst Jorgensen. Czwartą i kolejne próby zespół grał już nieco szybciej. „To jest dobre tempo” stwierdził Elvis po kolejnym krótkim falstarcie (pomiędzy czwartym a piątym podejściem). Wersję master zarejestrowano za siódmym razem.
Dokonując selekcji materiału na tą sesję, Elvis starał się przede wszystkim wybierać spośród swoich ulubionych utworów. Jednym z takich nagrań była m.in. nastrojowa pieśń „His Hand In Mine” napisana przez Mosie Listera, aranżera i członka ulubionej grupy gospel ojca Elvisa, The Statesman (swoją wersję „His Hand In Mine” zespół nagrał w 1953 roku).
Presley bardzo zaangażował się w to nagranie. Śpiewał z dużym przejęciem, zmieniając w pierwszej strofie słowo „God” na „Lord”. Podobnie jak kilka miesięcy wcześniej w piosence „I Will Be Home Again” zdecydował się zaśpiewać ją w duecie ze swoim przyjacielem z wojska, Charliem Hodge (Charlie śpiewał tzw. harmony vocal). Ich wokale doskonale harmonizowały z męskimi głosami towarzyszącego im kwartetu gospel i silnym głosem sopranistki Millie Kirkham. Zarejestrowano zaledwie pięć podejść (większość z nich była kompletna i tak dobra, że nadawała się do wydania). Wersję master zmiksowano z, najlepszego zdaniem osób obecnych w studiu, podejścia piątego i zakończenia próby czwartej.
Kolejne dwa nagrania, które zarejestrowano tego wieczora również pochodziły z repertuaru zespołu The Statesman. Pierwsze z nich, nagrane na krótko przed przerwą, „I Believe In The Man In The Sky” zostało napisane przez Richarda Howarda. W 1955 roku nagrała ją grupa Statesman. Elvisa, który znał ich wykonanie z płyty urzekł wokal wykonawcy, Jake’a Hessa. Kiedy kilka lat później obaj artyści spotkali się i śpiewali dla przyjaciół, Elvis komplementował Hessa słowami, „teraz już wiesz gdzie znalazłem swój styl”.
„I Believe In The Man In The Sky” nagrano zaledwie po czterech podejściach (ostatnie weszło w skład płyty).
Po kilkunastominutowej przerwie, kilka minut po godzinie 22.00, Elvis przystąpił do pracy nad kolejnym utworem. Było to jeszcze jedno nagranie, pochodzące z płyty kwartetu The Statesman. „He Knows Just What I Need” zostało napisane przez Mosie Listera i nagrane przez jego zespół w roku 1955.
Dzień wcześniej, podczas zatwierdzania listy utworów na sesję, Elvis zatwierdził jednak w to miejsce zupełnie inny utwór . Początkowo rozważano nagranie kompozycji „When You Travel All Alone” także napisanej przez Mosie Listera. W studiu jednak piosenkarz w ostatniej chwili zmienił zdanie i zdecydował się na zarejestrowanie znacznie trudniejszej wokalnie „He Knows Just What I Need”. Utwór wymagał umiejętnych zmian tempa, a dla uzyskania efektu niezwykłej ‘żarliwości’– finału, w którym tenor Charliego Hodge’a miał się wzbić na najwyższe rejestry. Ostatecznie jednak, jak czytamy w książce Ernsta Jorgensena, po kilku pierwszych podejściach głos Charliego zupełnie odmówił posłuszeństwa i trzeba było zastąpić go wokalem Millie Kirkham. Na płycie zamieszczono bardzo udane aczkolwiek pozbawione owej „żarliwości” podejście dziesiąte.
Nagranie kolejnego utworu zostało niemalże wymuszone przez ciężką sytuację w jakiej znalazło się kierownictwo firmy RCA. Po zrealizowaniu płyty z przebojem „Are You Lonesome Tonight?” na półkach nie było ani jednej piosenki, którą można byłoby wykorzystać jako stronę A nowego singla. Wszystkie wcześniejsze nagrania zostały wydane. Wszystkie z wyjątkiem utworów z filmu „Flaming Star”, ale te decyzją menedżera Elvisa, Pułkownika Parkera miały pozostać w archiwum i nie być na razie wydawane.
Podczas tej sesji nagraniowej nie pozostawało więc nic innego jak na kilka chwil odstąpić od pieśni gospel i zarejestrować chociażby jedną nową piosenkę – materiał na potencjalny przebój.
Wybór padł na starą włoską pieśń miłosną „Torn A Surriento”, (przy wyborze utworu kierowano się głównie tym, że kilka miesięcy wcześniej Presley doprowadził do szczytu światowych list przebojów inny włoski klasyk- „O Sole Mio”) która powstała na początku XX wieku.
W roku 1902 napisali ją dwaj bracia, Ernesto (muzyka) i Giambattista (słowa) De Curtis. Trzy lata później, w roku 1905 piosenkę objęto oficjalnie prawami autorskimi. Jedna z historii na temat powstania tej pieśni mówi, że rodzeństwo stworzyło ją na prośbę burmistrza miasta Sorrento, który był przyjacielem Giambattisty De Curtisa. Inna bardziej oficjalna wersja (poparta m.in. dokumentami rodziny) mówi o tym iż bracia już w 1894 roku zdeponowali ten utwór we Włoskim Stowarzyszeniu Autorów i Redaktorów (Italian Society Of Authors And Editors ) a osiem lat później naniesiono w nim zaledwie kilka zmian.
Za pierwszego oficjalnego wykonawcę „Torn A Surriento” uznaje się tenora Mario Massę, który w roku 1905 wydał ten utwór na swojej płycie. Przez kolejne lata po nagranie to sięgali najwięksi artyści, tacy jak Enrico Caruso (przez pewien czas uchodził on nawet za pierwszego artystę, który nagrał „Torn A Surriento”) José Carreras, Plácido Domingo czy Luciano Pavarotti.
Pierwszy raz angielski tekst do „Torn A Surriento” napisał Claude Aveling. Piosenkę przemianowano na „Come Back To Sorrento”. W tej wersji wykonywały ją między innymi takie sceniczne osobowości jak Dean Martin czy Frank Sinatra.
W 1960 roku Doc Pomus i Mort Shuman specjalnie dla Elvisa stworzyli nową, bardziej dynamiczną aranżację i napisali nowe angielskie słowa. Tak narodził się utwór, który dzisiaj cały świat zna jako „Surrender”.
Elvis doskonale znał oryginalne włoskie wykonanie Mario Lanzy i na nim wzorował się podczas kilku początkowych prób. Przez pierwsze cztery podejścia zespół pracował nad aranżacją (przynajmniej dwukrotnie zmieniano tempo piosenki). Kiedy dopracowano już właściwe brzmienie utworu okazało się, że jedyną osobą, która nie jest gotowa do dalszej pracy jest… Elvis. Nie mógł sobie poradzić z wyciągnięciem wysokich dźwięków, spóźniał je, jak pisze w swojej książce Ernst Jorgensen. Obserwując jego bezowocne zmagania i narastający coraz większy niepokój wywołany tą sytuacją, Ray Walker (śpiewał basem w zespole The Jordanaires) poprosił Elvisa na krótką przerwę. Wokaliści chcąc znaleźć się z dala od pozostałych członków zespołu, muzyków i obsługi studia udali się do… łazienki. Było to jedyne miejsce w studiu, które mogło im to zagwarantować. W niej właśnie, Ray nauczył Elvisa ćwiczenia pozwalającego kontrolować własny oddech. Pokazał mu jak używać żołądka by wybić swój wokal na najwyższe rejestry.
Elvis okazał się być bardzo pojętnym uczniem. Po powrocie do studia natychmiast wcielił rady przyjaciela w życie i kolejne próby zarejestrował już bez najmniejszych problemów. Piosenkę nagrano za ósmym podejściem. Wersję, której użyto na singlu złożono jednak próby czwartej oraz ósmego podejścia tzw. work part ending (roboczej wersji zakończenia), które zarejestrowano chwilę później.
„Surrender” okazał się być jedyną ‘odskocznią’ od muzyki gospel podczas tej sesji. Zaraz po jego nagraniu Elvis powrócił do utworów o tematyce religijnej. Kolejnym nagranym tej nocy był „Mansion Over The Hiltop” napisany przez Irę Stanphill, autorkę ponad czterystu (!) pieśni gospel.
Pierwszą wersję tego utworu zarejestrował prawdopodobnie Red Foley (wokalista miał w swoim repertuarze także inne utwory później nagrane przez Presleya, m.in.: „Just A Closer Walk With Thee”, „Just Call Me Lonesome”, „(There’ll Be) Peace In The Valley (For Me)” czy „Old Sheep”) w maju 1953 roku.
Rok później do swojego repertuaru włączył go kwartet The Blackwood Brothers. Kilka dni po jego nagraniu dwóch członków zespołu zginęło w katastrofie lotniczej. Było to kilka dni przed dokonaniem przez Elvisa pierwszych nagrań w SUN Studio.
Tej nocy Presley prawdopodobnie wzorował się właśnie na ich wykonaniu. Na nagranie wersji master potrzebował zaledwie trzech podejść.
Po zarejestrowaniu „Mansion Over The Hilltop” w studiu zarządzono kilkuminutową przerwę, która jak wynika z dokumentacji sesji trwała do godz. pierwszej do pół do drugiej w nocy. Zaraz po niej muzycy przystąpili do pracy nad utworem „In My Father’s House”. Piosenka napisana przez Ailecne Hanks była kolejną, którą Elvis znał z repertuaru zespołu The Blackwood Brothers. Grupa zarejestrowała ją w roku 1954. Wówczas w jej składzie występował jeszcze legendarny wokalista basowy, J.D. Sumner. Kilka lat później J.D.Sumner wspierał Elvisa wokalnie na scenie i w studiu…
Elvis nagrał swoją wersję „In My Father’s House” dopiero po ośmiu podejściach. Jego głos idealnie współbrzmiał z wokalami członków grupy The Jordanaires (słuchając tej niezwykłej harmonii głosów, aż trudno uwierzyć, że kilka lat wcześniej nie wyrażono zgody na wstąpienie Presleya w szeregi chóru gospel…)
Ostatecznie wersja master użyta na płycie została złożona z ostatniej, ósmej próby oraz pierwszego (i jedynego) podejścia do roboczej części zakończenia (tzw. work part ending).
Następne dwie piosenki stylistycznie znacznie różniły się od wszystkich dotychczas nagranych. Pierwszą z nich, „Swing Down Sweet Chariot” przedstawił Elvisowi jego przyjaciel z czasów służby wojskowej, Charlie Hodge. Pochodziła ona z repertuaru kwartetu Golden Gate Quartet.
Członków tej czarnej grupy gospel Presley poznał osobiście podczas jednej z wizyt w Paryżu. Podczas zakulisowej wizyty nie tylko odbył z nimi interesującą rozmowę ale także zaśpiewał z nimi jeden utwór.
Nagrany tej nocy za czwartym podejściem ich przebój z roku 1946 był niejako ukłonem Elvisa w kierunku zespołu, który wywarł wpływ na niego i na jego karierę.
Utwór ten często mylony jest z innym standardem gospel, „Swing Low Sweet Chariot”, który po raz pierwszy został nagrany przez grupę Standard Quartette w 1894 (choć oficjalnie za pierwszą zarejestrowaną wersję uznaje się wykonanie Fisk University Jubilee Quartet z 1910 roku).
Warto jednak pamiętać iż piosenkę „Sweet Down Sweet Chariot” jako jedną z nielicznych Elvis nagrał w studiu aż dwa razy. Pierwsza wersja powstała podczas kompletowania materiału na płytę „His Hand In Mine”, a kolejna, osiem lat później na potrzeby ścieżki dźwiękowej filmu „The Trouble With Girls”.
Historia następnego utworu sięga września 1942 roku. Wówczas to wokaliści z Harrod’s Jubilee Singers (czarnego kwartetu gospel) nagrali dla potrzeb wytwórni Paramount piosenkę zatytułowaną „Joshua Fought The Battle Of Jericho”. Rok później Paul Robenson zarejestrował ten utwór pod nieco zmienionym tytułem, „Joshua Fit De Battle Of Jericho”. Jego wykonanie cieszyło się znacznie większym uznaniem wśród słuchaczy. Cztery lata po Robensonie utwór „Joshua Fit The Battle Of Jericho” nagrał zespół Golden Gate Quartet. I to ich aranżację i wykonanie niemalże skopiował Elvis Presley w nocy 30 października 1960 roku w Nashville.
Wersję master, którą zamieszczono na płycie „His Hand In Mine” nagrano po zaledwie czterech podejściach. Na płycie Presleya piosenka występuje pod skróconym tytułem „Joshua Fit The Battle”.
Na chwilę przed kolejną przerwą Elvis sięgnął po utwór napisany przez Cully Holta, basowego wokalistę w towarzyszącym mu tej nocy zespole The Jordanaires, „I’m Gonna Walk Dem Golden Stairs”. Grupa zarejestrowała swoją wersję tego nagrania w roku 1946 dla wytwórni RCA.
Podczas tej sesji, Elvis kilkukrotnie próbował zaśpiewać tą piosenkę. Mając obok siebie grupę, która nagrała oryginalną wersję chciał zrobić to jak najlepiej. Przy czwartej próbie zaproponował nieco wolniejsze tempo, z którego zrezygnowano już przy kolejnym piątym podejściu. Ostatecznie jednak na wersję master wybrano podejście pierwsze.
Sesję kontynuowano po krótkiej przerwie, kilka minut po godzinie piątej nad ranem. Pierwszym utworem nad którym skupili się muzycy była pieśń „If We Never Met Again”, napisana a następnie nagrana w 1945 roku przez jednego z najpopularniejszych twórców muzyki gospel, Alberta E. Brumleya.
Elvis do jej zarejestrowania potrzebował zaledwie jednego podejścia!
Chwilę później przystąpiono do nagrywania kompozycji Stuarta Hamblena, „Know Only To Him”. Hamblen był w tamtym czasie popularną postacią radiową i aktorem. Swoją wersję tego utworu zarejestrował na początku lat pięćdziesiątych, w roku 1952. Był także autorem innej pieśni gospel, którą Presley włączył do swojego repertuaru, „It Is No Secret (What God CanDo)”. To nagranie weszło w skład pierwszej EPki z utworami gospel w wykonaniu Elvisa, „Peace In The Valley” z 1957 roku.
„Know Only To Him” w swoim repertuarze miały dwie ulubione grupy wokalne Presleya, The Blackwood Brothers oraz The Statesman (warto także wspomnieć iż Jake Hess, wokalista prowadzący z tego ostatniego zespołu, wykonał „Know Only To Him” podczas uroczystości pogrzebowych Elvisa odbywających się w Graceland).
Swoje wykonanie Elvis oparł prawdopodobnie o nagranie kwartetu The Statesman. Wersję master nagrano po pięciu podejściach.
Niektóre źródła podają iż była to jedna z ulubionych pieśni gospel zarówno ojca Elvisa, Vernona Presleya jak i samego piosenkarza.
Gdy sesja ‘małymi krokami’ zbliżała się do końca, Elvis zaskoczył ekipę pracującą w studiu proponując nagranie doskonale znanego mu przeboju Artie Glenna z 1953 roku, „Crying In The Chapel”. Muzyk napisał ten utwór specjalnie dla swojego syna, Darella Glenna, który zarejestrował ją będąc jeszcze w szkole średniej wraz z zespołem swojego ojca, Rythm Riders. Kompozytorska wersji tej piosenki została wydana na singlu w 1953 roku i wkrótce dotarła do szczytu listy przebojów Cash Box i szóstej pozycji w zestawieniu tygodnika Billboardu. Równie dużym uznaniem cieszyło się wykonanie Darella Glenna, które uplasowało się na szóstej pozycji listy singli tygodnika Billboard oraz czwartym w zestawieniu country and western tego samego magazynu.
Do historii muzyki ballada ta przeszła m.in. w wykonaniu takich gwiazd jak Rex Allen (Nr.8 na liście przebojów), Ella Fitzgerald (15 pozycja na liście) czy Art Lund (23 miejsce na liście).
Największym uznaniem cieszyła się jednak wersja June Valli i jej orkiestry pod dyrekcją Joe Reismana z czerwca 1953 roku wydana przez wytwórnię RCA Victor. Od chwili gdy tylko piosenka weszła na listę tygodnika Billboard, przez kolejnych siedemnaście tygodni nie schodziła z wysokiego czwartego miejsca.
Wczesnym rankiem, 31 października 1960 roku Elvis zarejestrował w studiu trzy podejścia do tego utworu. W dokumentacji sesji zanotowano jednak iż żadna z tych prób nie była na tyle satysfakcjonująca by można ją było wybrać na wersję master.
Materiał powędrował na archiwalne półki skąd wydobyto go dopiero w 1965 roku kiedy wytwórnia RCA rozpaczliwie poszukiwała niewydanych dotychczas piosenek Elvisa.
„Crying In The Chapel” wydano z okazji Świąt Wielkanocnych na singlu w kwietniu 1965 roku wraz z utworem „I Believe In The Man In The Sky”. Piosenka odniosła olbrzymi sukces. W USA dotarła do wysokiego trzeciego miejsca w zestawieniu Hot 100 tygodnika Billboard natomiast w Wielkiej Brytanii przez dwa tygodnie okupowała szczyt listy przebojów. Za sprzedaż miliona egzemplarzy tego singla RIAA (Stowarzyszenie Amerykańskiego Przemysłu Nagraniowego) przyznało Presleyowi platynową płytę.
Przed zakończeniem sesji, Gordon Stoker z zespołu The Jordanaires zaproponował nagranie jeszcze jednego utworu. „Working On The Building” napisali W.O.Hoyle i Lillian Bowles. W drugiej połowie lat trzydziestych piosenkę tą do swojego repertuaru włączyły takie kwartety jak Heavenly Gospel Singers, The Blackwood Brothers (obie wersje pochodzą z 1937 roku) oraz Golden Gate Quartet.
Kiedy podczas sesji Gordon Stoker zapytał Elvisa czyje brzmienie najbardziej lubi odparł nieco rozbawiony „lubię to”. Słuchając jednak jego wersji można odnieść wrażenie iż wzorował się na wykonaniu czarnej grupy Golden Gate Quartet ponieważ oba nagrania miały podobny wydźwięk i charakterystyczne ‘kołysanie’.
Wersję master nagrano po pięciu próbach. W piosence Elvis niemal całkowicie się wyciszył. Większą część nagrania pozwolił wykonać grupie The Jordanaires. Zdawał sobie sprawę, że podstawową zasadą w muzyce gospel, w brzmieniu jego ulubionych kwartetów wokalnych jest doskonałe współbrzmienie i harmonia głosów ich członków.
Po pełnej artystycznych doznań i dokonań nocy Elvis opuścił mury studia po czternastu godzinach pracy, około godziny ósmej nad ranem. Na taśmach pozostało trzynaście niemal doskonałych utworów.
Z dwunastu z nich, niespełna miesiąc później, w listopadzie 1960 roku wytwórnia RCA przygotowała album „His Hand In Mine” (trzynasty, „Crying In The Chapel” został wydany na singlu w 1965 roku). Album ukazał się pod numerem katalogowym LPM/LSP 2328 dokładnie 10 listopada i można było go kupić w dwóch wersjach, jako płytę monofoniczną i stereofoniczną.
W zestawieniu najpopularniejszych albumów z muzyką pop (Top Pop Albums) „His Hand In Mine” uplasowało się na wysokiej trzynastej pozycji.
Dziewięć lat później, w 1969 roku Stowarzyszenie Amerykańskiego Przemysłu Nagraniowego (RIAA) przyznało Elvisowi za ten album ‘Złotą Płytę’. W roku 1992 „His Hand In Mine” pokryło się już platyną.
Rok przed śmiercią Elvisa, w marcu 1976 roku, RCA ponownie skierowała album na rynek tyle, że z całkowicie zmienioną okładką (nr Katalogowy: ANL1-1319). Skład utworów pozostał jednak identyczny jak na oryginalnym wydaniu z roku 1960.
„His Hand In Mine” był dwunastym albumem Elvisa Presleya i pierwszym z trzech z muzyką gospel jakie w trakcie swojej kariery.