G.I.Blues – zobaczcie nowego Elvisa!
G.I.Blues
-Przyjdźcie zobaczyć nowego Elvisa! –
(Część 11, ostatnia)
Mariusz Ogiegło
G.I. Blues
Nakręcony wiosną 1960 roku, piąty film Presleya, został po raz pierwszy wyświetlony w Dallas, w tamtejszym Majestic Theatre. Przedpremierowy pokaz odbył się w czwartek, 18 sierpnia 1960 roku a zaledwie kilka dni później, Raymond Willie z Interstate Circuit Theatres, wystosował telegram do Georga Waltnera z Paramount Pictures, w którym napisał, że „jeszcze nigdy wcześniej nie był świadkiem tak wspaniałej reakcji na jakikolwiek inny film„.
24 sierpnia, całą powyższą korespondencję przedrukował z resztą na swoich łamach tygodnik Variety.
Nieco bardziej powściągliwy w swojej ocenie okazał się za to John Rosenfield z dziennika Dallas Morning News, który w swojej recenzji określił „G.I.Blues” mianem „dobrze doprawionego dania z indyka na Święto Dziękczynienia” (sygnalizując tym samym oficjalną datę premiery filmu). Oceniając natomiast występ samego Presleya, zauważył, że „po raz pierwszy nie miałem ochoty unicestwić Elvisa za to miałem ochotę zrobić to z trzema lub czterema jego umundurowanymi kumplami„. I dodał: „Nadal jednak lubię pannę Prowse, tancerkę z Bombaju z zadziornym charakterem i jej rewelacyjnym, zmysłowym tańcem. Leticia Roman z Włoch i Sigred Maier z Niemiec to kolejne urocze osoby. Natomiast starszy sierżant grany przez Archa Johnsona jest po prostu przygłupi„.
Zanim „G.I.Blues” trafił ostatecznie na ekrany kin w całych Stanach Zjednoczonych w Ameryce zorganizowano kilka pokazów specjalnych.
Pierwszy z nich, z udziałem odtwórców głównych ról, tj. Elvisa i partnerującej mu na erkanie Juliet Prowse, odbył się 12 września 1960 roku w Paramount Theatre w Los Angeles. Swoją obecnością wydarzenie uświetnili także choreograf Charles O’Curran oraz jego żona – piosenkarka Patti Page.
Przybyłych gości już od wejścia witały kolorowe banery i plakaty promujące film, na których dużymi literami wypisano hasło: „Zobacz i posłuchaj zupełnie nowego Elvisa!„.
Obecność na pokazie znanych nazwisk ze świata showbiznesu z miejsca wzbudziła żywe zainteresowanie zarówno wielbicieli kina jak i najważniejszych mediów. Zarówno tych krajowych jak i zagranicznych. „Nigdy nie spotkałam Elvisa, ale i tak uważałam, że był po prostu fantastyczny. Podobnie jak i jego film„, wyznała pisząca dla The Los Angeles Times*, popularna felietonistka, Hedda Hopper. Z kolei asystent Hala Wallisa, Paul Nathan, określił całe wydarzenie (jak i sam film) mianem „olbrzymiego sukcesu„.
Równo na miesiąc przed oficjalną datą preimery filmu natomiast, Paramount zgodził się by najnowszą produkcję Hala Wallisa pokazywano także w wybranych amerykańskich kinach wojskowych. W ten sposób wytwórnia filmowa chciała odwdzięczyć się wojsku za zaangażowanie i pomoc w powstaniu obrazu.
Mniej więcej w tym samym czasie, tj. 23 września 1960 roku**, w sklepach pojawił się album ze ścieżką dźwiękową z piątego filmu Presleya. Zrealizowana zarówno w wersji monofonicznej jak i stereofonicznej płyta „G.I.Blues”, podobnie jak i sam film, od samego początku wywołała sporo skrajnych emocji. Od zachwytu spragnionych nowego materiału wielbicieli Presleya aż po mocno stonowane opinie krytyków.
Jedną z jej pierwszych i jednocześnie najbardziej optymistycznych recenzji opublikował branżowy magazyn Billboard. „Album prezentuje dziesięć zupełnie nowych utworów zaśpiewanych przez wciąż jednego z najgorętszych piosenkarzy, a każdy z nich prezentuje różne oblicza talentu tego chłopaka„, pisano w wydaniu z 3 października 1960 roku.
Zachwyt recenzentów Billboardu podtrzymał wiele lat później autor książki „Elvis In The Movies”, Timothy Knight, pisząc, że „bez względu na muzyczne niedociągnięcia, piosenki z filmu są urocze i miłe dla ucha, zwłaszcza utwór tytułowy oraz energiczne 'Frankfort Special’„. Knight dodał jednocześnie, że utwory z 'G.I.Blues’ „nie należą do największych osiągnięć Presleya” i że żaden z nich nie stał się też jego ponadczasowym przebojem. Może z wyjątkiem „Wooden Heart”, o czym później.
Niestety, wielu późniejszych recenzentów zwróciło także uwagę na fakt, że „G.I.Blues” rozpoczął nowy etap w dotychczasowej karierze Elvisa i zapoczątkował całą serię płyt z materiałem filmowym. Niestety, nie zawsze najwyższej jakości… „’G.I.Blues’ otrzymał wątpliwe wyróżnienie, gdyż otwarcie możemy go nazwać pierwszym złym albumem Elvisa – nie tak banalnym i pozbawionym smaku jak rzeczy, które miały dopiero nadejść, ale pierwszym albumem, któremu groziło zjedzenie przez staromodną komercyjną machinę„, zauważył serwis Only Solitare Herald.
W podobnym tonie wypowiedział się również Stephen Thomas Erlewine z portalu AllMusic.com, który w swojej recenzji zanotował, że „’G.I.Blues’ nie jest tak tandetny, jak niektóre ścieżki dźwiękowe, które pojawiły się później, niemniej jasno pokazał, że Pułkownik Tom Parker pragnął wyrwać Presleya z rock’n’rolla i przenieść go w samo centrum showbiznesu„.
Najdobitniej jednak soundtrack podsumował serwis Elvis The Music, którego autorzy stwierdzili: „Sam film odniósł ogromny sukces, a album ze ścieżką ze ścieżką dźwiękową sprzedał się w oszałamiającym nakładzie siedmiuset pięćdziesięciu tysięcy egzemplarzy, wyznaczając jednocześnie kierunek do świetlanej przyszłości finansowej, choć pod względem estetycznym prognozy były już nieco bardziej zróżnicowane„.
Wówczas jednak, na początku dekady lat sześćdziesiątych, nikt jeszcze nie myślał takimi kategoriami a „G.I.Blues” poza sukcesem kasowym odniósł również spektakularny sukces na listach przebojów i doczekał się aż dwóch nominacji do nagrody Grammy – w kategorii najlepszy wykonawca i najlepsza ścieżka dźwiękowa.
W zestawieniu Top Pop Albums longplay spędził rekordowe sto jedenaście tygodni (co w dyskografii Presleya było i nadal pozostaje absolutnym rekordem w długości przebywania na liście) z czego aż dziesięć na miejscu pierwszym! (począwszy od 5 grudnia 1960 roku)***
Równie wysoko album (jego monofoniczna edycja) uplasował się także w rankingu Cashbox Pop Albums (również sporządzanym przez magazyn Billboard). Muzyka z filmu „G.I.Blues” spędziła bowiem na jego szczycie aż trzynaście tygodni!
Oficjalna amerykańska premiera piątego filmu Presleya odbyła się w piątek, 4 listopada 1960 roku w nowojorskim kinie Victoria Theater. Następnego dnia dziennik The New York Times opublikował recenzję zatytułowaną „Elvis – A Reformed Wriggle” pióra Bosley’a Crowthera, w której autor w bardzo przychylny sposób wypowiedział się na temat Presleya. „Cokolwiek armia zrobiła z Elvisem, to na pewno zabrała mu ten jego nieprzyzwoity sposób poruszania biodrami i zamieniła go w dobrego, godnego zaufania i uczciwego młodego amerykańskiego mężczyznę„, zaczął swój tekst Crowther. I dodał: „Szczerze mówiąc, prawie nie rozpoznalibyście Elvisa – to znaczy tego sprzed wojska -w tym słodkim, prostodusznym młodym żołnierzu, którego teraz można zobaczyć na ekranie Victorii. Zniknęło całe to jego rock’n’rollowe zawadiatctwo, niedorzeczne lubieżne spojrzenie, młodzieńcze zarozumialstwo i kosmyk przetłuszczających się włosów. Praktycznie zniknęły również te jego opadające powieki i dziwny sposób mówienia. Elvis stał się o wiele bardziej wyrafinowany. Jest teraz światowym człowiekiem. Prawie„.
Zdaniem autora, jedyną rzeczą, która pozostała z dawnego Elvisa był rodzaj wykonywanej przez niego muzyki, który dla wielu dorosłych widzów wciąż mógł wydawać się nie do zaakceptowania.
Swoją recenzję Crowther zakończył stwierdzeniem: „Cóż, to nie jest kwestia tego jak wam się podoba – to znaczy wam, starszym, spokojniejszym osobom, które w naturalny sposób polubią ładne kolory i czasami przyjemną scenerię tego filmu. Pytanie brzmi, jak ci piszczący, młodzi ludzie, dawni fani Elvisa, przyjmą rockowego piosenkarza z miodem w żyłach zamiast krwi?„.
Podobne obawy wyraził z resztą także tygodnik Variety w swojej recenzji z 19 października 1960 roku. „’G.I.Blues’ przywraca Presleya na ekran w obrazie, który wydaje się być pozostałością po tych wszystkich frywolnych filmach z czasów II Wojny Światowej„, pisano. „Biorąc jednak pod uwagę logiczne założenie, że nastoletnia widownia, która wyniosła Presleya na szczyty zestawień boxoffice wydoroślała, stała się mądrzejsza i bardziej wymagająca w swoich upodobaniach, a 'comeback’ Hala Wallisa adresowany jest właśnie do nastoletniej widowni, to tylko z jej strony otrzyma on odpowiedź. Jeśli jednak ten produkt Paramount ma być brany pod uwagę w rankingu boxoffice, to będzie potrzebował również wsparcia zagorzałych wielbicieli Presleya„.
Pomimo iż zdania krytyków na temat pierwszego po zakończeniu służby wojskowej filmu Elvisa były podzielone (branżowy magazyn Monthly Film Bulletin nazwał „G.I.Blues” „serią piosenek luźno połączonych z banalną, oklepaną i zupełnie nieistotną fabułą„), to w większości przeważały jednak pozytywne opinie. Dziennikarze zauważali wyraźne zmiany jakie zaszły w popularnym piosenkarzu i podkreślali jego wyraźne postępy w grze aktorskiej. „Nie nazwałbym jeszcze Elvisa w tym obrazie wyrafinowanym ale wyraźnie dojrzał za co jesteśmy wdzięczni„, pisał John L.Scott z The Los Angeles Times. „Uczy się też grać. Szczególnie w lżejszych sekwencjach. Jestem pewien, że większość dorosłych widzów przyjmie tą zmianę Presleya z zadowoleniem. A co do jego piszczących, nastoletnich fanek – miejmy nadzieję, że one również zaakceptują tą jego metamorfozę„.
W ciągu pierwszego tygodnia od premiery w Victoria Theathre „G.I.Blues” zarobił trzydzieści jeden tysięcy dolarów.
Niespełna miesiąc później, dokładnie w Święto Dziękczynienia (przypadające 23 listopada), pierwsza komedia z udziałem Elvisa Presleya trafiła na afisze niemal wszystkich amerykańskich kin.
Warto w tym miejscu dodać jednak, że ogólnokrajową premierę poprzedził jeszcze jeden pokaz specjalny. Zorganizowany 15 listopada roku w Fox Wilshire Theatre w Los Angeles przez fundację ds. walki z hemofilią. W wydarzeniu udział wzięli m.in odtwórczyni głównej roli żeńskiej, Juliet Prowse, przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych, Ronald Regan oraz amerykański aktor i piosenkarz Cesar Romero.
Pod koniec roku „G.I.Blues” uplasował się na wysokim, czternastym miejscu najbardziej kasowych filmów wg. magazynu Variety i zarobił blisko cztery i pół miliona dolarów (4,3 miliona). Tym samym, stał się szóstym najbardziej dochodowym amerykańskim filmem w całym 1960 roku.
Równie ciepło jak w USA, nowy film Presleya, przyjęli również jego angielscy fani. „’G.I.Blues’ był lekki i pozwolił Elvisowi pokazać jego talent aktorski„, pisał prezes brytyjskiego fanklubu piosenkarza, Todd Slaughter w książce „The Elvis Archives. „Przygody amerykańskich żołnierzy w Zachodnich Niemczech nie obfitowały jednak w podobieństwa do prawdziwej służby wojskowej Elvisa. Większa część komedii skupia się bowiem na opiece nad dzieckiem, której musi podołać filmowy charakter Elvisa, Tulsa McClean […] Juliet i Elvis stworzyli dobry ekranowy duet a Robert Ivers jako przyjaciel Tulsy, Cooky, był naprawdę dobry. Niemieckie tło dodało autentyczności a film zrealizowany w okresie przedświątecznym okazał się bardzo popularny wśród widzów„.
Równie wysoko europejscy fani ocenili płytę ze ścieżką dźwiękową. W oficjalnym brytyjskim zestawieniu longplay z piosenkami z filmu spędził aż pięćdziesiąt pięć tygodni z czego dwadzieścia dwa na jej szczycie! „Soundtrack zawierał trochę dobrego materiału, takiego jak 'Frankfort Special’ czy ładne 'Pocketful Of Rainbows’„, pisał Todd Slaughter.
W krajach europejskich jeszcze większą popularnością niż sam album, cieszył się jednak singiel z utworem „Wooden Heart”. Dwujęzyczna kompozycja dotarła bowiem na szczyty nie tylko list przebojów w Wielkiej Brytanii (łącznie dwadzieścia siedem tygodni w zestawieniu i aż sześć na miejscu pierwszym) lecz także w Niemczech, Danii, Austrii, Holandii a nawet Australii i Południowej Afryce. W 1961 roku natomiast „Wooden Heart” został najlepiej sprzedającym się singlem roku i zyskał status Singla Roku.
W świetle powyższych wyników, nadal ciężko uwierzyć, że RCA nie zdecydowała się wypuścić podobnego singla na amerykańskim rynku, w chwili gdy „G.I.Blues” wchodził na ekrany i zwlekała z wydaniem „Wooden Heart” aż do roku 1964****. Tym bardziej, że już w 1961 roku, inny piosenkarz – Joe Dowell zajął pierwsze miejsce na amerykańskiej liście przebojów ze swoją własną wersją tego utworu…
Niemal dekadę później, w latach siedemdziesiątych, gdy Elvis podróżował już po całych Stanach Zjednoczonych ze swoimi koncertami, często wykonywał piosenki o które prosili go jego fani. Jednym z tytułów, którego bardzo często się domagano było właśnie „Wooden Heart”.
Policzono nawet, że pomiędzy rokiem 1971 a 1977 Elvis wykonał ten przebój 'na żywo’ aż sześć razy! Po raz pierwszy 3 września 1971 roku podczas wieczornego show w hotelu International w Las Vegas a ostatni podczas występu w Hollywood, 12 lutego 1977 roku.
W jednej z licznych recenzji piątego filmu Presleya napisano, że „scenarzyści odkurzyli najsłabszy tekst z annałów komedii by dać Elvisowi Presleyowi możliwość odśpiewania dziesięciu kiepskich piosenek„. Pomimo tak zgryźliwej opinii jednak, w 1961 roku Stowarzyszenie Amerykańsich Pisarzy (Writers Guild Of America) nominowało „G.I.Blues” w kategorii „Najlepiej Napisany Amerykański Musical”.
Premierze „G.I.Blues” zarówno w USA jak i na całym świecie towarzyszyły długie oczekiwanie, wielkie nadzieje a czasami… zbyt duże emocje. W Meksyku, w którym film wyświetlono po raz pierwszy dopiero w październiku 1962 roku, doszło nawet do poważnych zamieszek. W kinach wyrywano siedzenia i rozbijano okna. W wyniku tych aktów wandalizmu, tamtejsze władze zakazały wyświetlania kolejnych filmów z udziałem Presleya przez kolejne cztery i pół roku!
O wiele łagodniej z filmem postąpiono natomiast w Indiach, gdzie tamtejsza cenzura wycięła z niego jedynie sceny tańca Juliet Prowse w klubie Cafe Europa, uznając je za zbyt wulgarne. Co ciekawe natomiast, w Grecji, „G.I.Blues” wyświetlano jako… „Erotic Expedition”.
Komedia „G.I.Blues” przyniosła Elvisowi dochód w wysokości stu siedemdziesięciu pięciu tysięcy dolarów a jej niezwykła popularność wyznaczyła kierunek jakim odtąd miała podążać jego kariera filmowa.
- Hedda Hopper prowadziła w The Los Angeles Times kolumnę „Hedda Hopper’s Hollywood”
- Taką datę wskazuje oficjalny serwis ElvisTheMusic.com poświęcony twórczości Presleya. Inne źródła, jako datę premiery płyty wskazują 1 października 1960 roku.
- Broszura dołączona do wznowienia LP „G.I.Blues” z 1997 roku mówi tylko o pięciu tygodniach
- W latach sześćdziesiątych wytwórnia RCA dwukrotnie wydała utwór „Wooden Heart” na singlu. Po raz pierwszy w listopadzie 1964 roku wraz ze świątecznym „Blue Christmas”, a następnie rok później, w październiku 1965 roku, obok ballady z filmu „Girl Happy”, „Puppet On A String”. Wówczas jednak filmowy przebój z 1960 roku przeszedł bez echa.
CZĘŚĆ 1 CZĘŚĆ 2 CZĘŚĆ 3 CZĘŚĆ 4 CZĘŚĆ 5 CZĘŚĆ 6 CZĘŚĆ 7 CZĘŚĆ 8 CZĘŚĆ 9 CZĘŚĆ 10