G.I.Blues – zobaczcie nowego Elvisa!
G.I. Blues
– Zobaczcie nowego Elvisa!-
(Część 2)
Mariusz Ogiegło
Frankfort Special
Do realizacji filmu o roboczym tytule „Cafe Europa” (bądź też „Christmas In Berlin”, bo takim tytułem również się posługiwano) przystąpiono błyskawicznie – zaledwie kilka dni po opisywanym wyżej spotkaniu przy Goethestrasse 14.
Ekipa filmowa, która przybyła do Niemiec wraz z Wallisem już 17 sierpnia udała się bowiem do Fridbergu, by w pobliżu tamtejszej bazy wojskowej Ray Barracks (tej samej, w której stacjonował oddział Presleya) zrealizować pierwsze zdjęcia plenerowe.
Przy okazji warto nadmienić, że wszelkie prace nad filmem realizowane na terenie Niemiec, w tym również filmowanie obiektów wojskowych, odbywały się we ścisłej współpracy z Armią Amerykańską oraz Departamentem Obrony (o czym z resztą poinformowano widzów już w trakcie napisów początkowych).
Na tym etapie produkcji, Elvisa, który od początku służby wojskowej deklarował, że chce jedynie sumiennie wypełnić swój obowiązek względem ojczyzny i nie chce żadnego specjalnego traktowania*, zastępował szeregowiec Tom W. Creel z Trzeciej Zmotoryzowanej Dywizji Armii USA. „Kiedy Hal Wallis przyjechał do Bad Nauheim aby kręcić 'G.I.Blues’ od razu zaczął szukać żołnierza, który byłby podobny do Elvisa„, opowiadał Creel na kartach książki „Prywatne życie Elvisa”. „Około pięćdziesięciu chłopaków zostało sprowadzonych z różnych okolicznych jednostek i po kilku dniach okazało się, że to ja jestem tym szczęśliwcem, którego wybrali. Wyobraźcie sobie, że niektórzy ludzie mówili mi, że w ogóle nie wyglądam jak Elvis, ale z pewnej odległości nie można było określić różnicy„.
Oprócz Toma Creela do zdjęć zaangażowano również stu innych żołnierzy, którzy podobnie jak Presley, należeli do Trzeciej Zmotoryzowanej Dywizji Armii USA. Na planie filmowym pełnili głównie rolę statystów a za każdy dzień zdjęciowy otrzymywali wynagrodzenie w wysokości dziesięciu dolarów (według słów Petera Haininga, Hal Wallis chciał by mogli w ten sposób zarobić dodatkowe pieniądze). „Musiałem maszerować, czołgać się na brzuchu, wskakiwać do czołgów a później z nich wyskakiwać. Ogólnie rzecz biorąc musiałem robić te rzeczy, do których (podobnie jak Elvis) i tak byłem przyzwyczajony„, wspominał dubler Presleya.
Filmowcy pracowali w Niemczech przez kilka tygodni, odwiedzając z kamerą takie miejsca jak Dolna Frankonia, Frankfurt nad Menem, słynące ze źródeł termalnych Weisbaden czy malownicze, liczące niespełna dwadzieścia cztery tysiące mieszkańców miasteczko Idstein.
Elvis nigdy jednak nie pojawił się w żadnej z tych lokalizacji. „Nie widzieliśmy Elvisa w trakcie kręcenia filmu„, zapamiętał Creel. „Chociaż, wydaje mi się, że raz przyszedł aby z dalsza zobaczyć jedną ze scen batalistycznych„.
O wiele częściej na plan zaglądali za to europejscy fani Presleya, którzy przyglądając się z daleka pracy aktorów mylili niejednokrotnie swojego idola z zastępującym go Tomem Creelem. „Granie tak wielkiej gwiazdy jak Elvis było dziwnym i ekscytującym uczuciem„, wyjaśniał dubler piosenkarza autorowi książki „Prywatne życie Elvisa”. „Nawet kilka razy poproszono mnie o autograf i było naprawdę trudno oprzeć się pokusie by nie napisać 'Elvis Presley’ – podczas gdy wszystkich innych wokół mnie bardzo bawiły te pomyłki„.
Większość ujęć do kolejnego filmu Presleya została nakręcona zapewniającą bardzo wysoką jakość obrazu metodą Vistavision, którą Paramount Pictures opracowało zaledwie pięć lat wcześniej (w 1954 roku).
Wyreżyserowanie komedii Hal Wallis powierzył natomiast Normanowi Taurogowi (choć sam, jeszcze we wrześniu 1959 roku, dopuszczał zaangażowanie w projekt Michaela Curtiza, z którym Presley pracował przy swoim wcześniejszym filmie, „King Creole”). Urodzonemu w 1899 roku doświadczonemu amerykańskiemu reżyserowi, któremu Akademia Filmowa w 1931 roku przyznała Oscara za film „Skippy”. „Praca z Elvisem była jednym z najbardziej interesujących okresów w mojej karierze„, wyznał Taurog na kartach książki „Prywatne życie Elvisa”. „Był on bowiem największym talentem jaki kiedykolwiek spotkałem. Cieszę się z tego, że zostałem wyróżniony poprzez bycie tak blisko Elvisa jak żaden inny reżyser. Byliśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi„.
„G.I.Blues” był pierwszym z dziewięciu filmów, przy których Taurog pracował z Presleyem. „W latach sześćdziesiątych bycie młodym było bardzo dużym plusem, podobnie jak należenie do jakiegoś tajemniczego towarzystwa„, mówił reżyser. „Elvis był symbolem. Był przywódcą. Całe pokolenie nastolatków za nim leciało i udowadniało to co ja zawsze o nim powtarzałem – że jest prawdziwym Piotrusiem Panem„.
Nieco mniejszym, choć równie imponującym dorobkiem co wspominany wyżej reżyser, mogli pochwalić się również autorzy scenariusza – Henry Garson i Edmund Beloin, amerykański scenarzysta radiowy, telewizyjny i filmowy, któremu popularność przyniosły takie produkcje jak „Don’t Give Up The Ship” z Jerrym Lewisem w roli głównej, „All In A Night’s Work” z Deanem Martinem i Schirley McClean czy „Paris Holiday”.
Po nakręceniu plenerów w Niemczech, ekipa filmowa wróciła do Hollywood, gdzie pod koniec kwietnia 1960 roku rozpoczęto kolejny etap prac nad opisywaną produkcją. Tym razem jednak już z udziałem Elvisa.
- Serwis Elvis News utrzymywał wręcz, że Presley otrzymał zakaz prac na planie filmowych w trakcie pełnienia służby wojskowej
CZĘŚĆ 1 CZĘŚĆ 2
CDN.