If I Can Dream – 50 lat „NBC TV Comeback Special”
If I Can Dream – 50 lat „NBC TV Comeback Special”. Część 4
Mariusz Ogiegło
Patrząc dzisiaj, z perspektywy czasu, można z całą stanowczością stwierdzić, że Bob Finkel dokonał najlepszego wyboru powierzając Binderowi rolę reżysera i producenta programu telewizyjnego z udziałem Elvisa. Jego kwalifikacje i doświadczenie w połączeniu z buntowniczym duchem okazały się zbawienne dla dalszej kariery Elvisa.
„Po latach Priscilla powiedziała mi, że Elvis wrócił tego dnia do domu (po spotkaniu 17.05.1968, przyp.autor) i oświadczył jej, że nie troszczy się o to co Pułkownik chciał dla niego zrobić. On ‚chciał iść z Binderem’… i zrobił to!”, wyznał mi przed trzema laty legendarny producent.
„Reżyser show, Steve Binder, był młody i otwarty na nowe pomysły”, wspominała na łamach książki „Elvis By The Presleys” Priscilla. „Elvis odetchnął z ulgą gdy tylko spostrzegł, że nie musi pracować z jakimś nadętym typem reprezentującym starą szkołę”.
Steve Binder za wszelką cenę chciał przywrócić dawny blask Elvisa i nie dopuścić by stał się on jedynie wspomnieniem z lat pięćdziesiątych – fenomenalnym wokalistą, który zrewolucjonizował muzykę rozrywkową łącząc ze sobą teoretycznie niemożliwe do połączenia gatunki muzyczne i doprowadzając do masowych histerii na koncertach poprzez swoje nieprzyzwoite ruchy sceniczne.
W tamtym czasie Binder współpracował z producentem płytowym Bonesem Howe – tym samym, który pomiędzy 1956 a 1962 rokiem związany był ze studiem nagraniowym Radio Recorders w Hollywood, w którym Presley dokonał wielu swoich nagrań. Howe poznał Presleya. Nagrywał z nim przez kilka lat. Poznał jego metody pracy. Wiedząc o tym Bob Finkel uznał, że Howe będzie odpowiednią osobą, która zajmie się muzyczną stroną planowanego programu. „Obaj (wraz ze Stevem Binderem, przyp.autor) czuliśmy, że jeśli stworzymy atmosferę, w której Elvis będzie miał poczucie, że współtworzy program – podobnie jak za dawnych czasów, w okresie przed filmami, gdy był ograniczenie zaangażowany w produkcję własnych płyt – to zrobimy coś wyjątkowego. Ludzie zobaczą prawdziwego Elvisa a nie takiego jakim kreował go Pułkownik”, twierdził w jednym z wywiadów Bones Howe.
Entuzjazm Elvisa w stosunku do nowej wizji programu nie szedł w parze z zadowoleniem jego menedżera. Ten, do ostatniej chwili starał się zrobić wszystko by tylko przeforsować swoją własną wizję widowiska. Każdego dnia wynajdował nowe problematyczne sytuacje. Twórcom show z trudem udało się go przekonać by zamiast całej listy kolęd Elvis zaśpiewał zaledwie jeden gwiazdkowy utwór.
Gdy w tej kwestii osiągnięto kompromis pojawił się szereg innych komplikacji. Parker nalegał by Elvis w programie zaśpiewał jedynie te piosenki, które zostały opublikowane przez któreś z wydawnictw w których miał udziały. Ten pomysł z kolei całkowicie kłócił się z wizją Bindera, który twierdził, że w trakcie programu Elvis powinien sięgnąć nie tylko do repertuaru innych artystów ale także… na jego potrzeby powinno powstać kilka nowych utworów.
Przedmiotem konfliktu, o czym wspomina m.in. Jerry Hopkins w swojej książce „Elvis. Król Rock’n’Rolla”, stała się także płyta ze ścieżką dźwiękową z programu. „Zwykle to Elvis płacił za wszystkie swoje sesje nagraniowe, dostarczając RCA gotową taśmę matkę, ale w tym wypadku to stacja NBC płaciła za sesje, a Pułkownik i tak uważał, że taśma należy do niego i Elvisa”, możemy przeczytać na łamach książki.
Każda sporna sytuacja omawiana była na specjalnie zwoływanych przez Parkera naradach (często ich przedmiotem były tak błahe kwestie jak ustawiony w niewłaściwej odległości mikrofon).
Pomimo tych ciągnących się przez wiele tygodni sporów i awantur twórcy programu nie zrezygnowali z obranego przez siebie kierunku a i Pułkownik Parker nigdy oficjalnie nie nakazał zaprzestania prac nad widowiskiem.
CDN