JAILHOUSE ROCK – za kulisami trzeciego filmu Elvisa Presleya
JAILHOUSE ROCK
– za kulisami trzeciego filmu Elvisa Presleya –
(Część 13, Ostatnia)
Mariusz Ogiegło
Premiera w cieniu tragedii
Zdecydowanie większym utrapieniem mogła natomiast okazać się obecność wśród nazwisk twórców filmu Nedricka Younga. Kiedy bowiem kierownictwo MGM usłyszało tylko, że „Jailhouse Rock” powstał na bazie opowiadania tego kontrowersyjnego amerykańskiego aktora i scenarzysty, zdecydowało się pominąć obraz z udziałem Presleya w planie premier na rok 1957.
Ostatecznie jednak zwyciężyła chęć zysku i olbrzymie zainteresowanie nową produkcją.
W rezultacie, pod koniec roku, „Jailhouse Rock” zadebiutował na dużym ekranie.
Jego amerykańska premiera odbyła się 17 października w rodzinnym mieście Elvisa, Memphis. W tamtejszym kinie Loew’s State Theater, w którym jeszcze do niedawna Elvis pracował jako bileter. „Mój tata był menedżerem kina Loew od 1949 roku aż do połowy lat sześćdziesiątych„, wspominała córka Arthura Grooma, Micki Groom Creamer. „I jak zapewne wielu z was wie, to właśnie on na początku lat pięćdziesiątych zwolnił pełniącego w nim wówczas obowiązki stróża Elvisa z pracy, za kłótnię z innym stróżem. Ostatecznie jednak , niedługo potem przyjął go z powrotem.
To jest naprawdę niesamowite. Dzieciak jest stróżem a jakieś pięć lat później wraca by zobaczyć siebie na ekranie. To była naprawdę niezwykła noc!
Mój tata zorganizował specjalny pokaz dla Elvisa, jego rodziców i przyjaciela z Hollywood, Nicka Adamsa. Oczywiście, rodzina Groomów również była tam wtedy obecna w pełnym składzie„.
Sam Presley, który swój trzeci film obejrzał już wcześniej (2 października) podczas wspomnianego wyżej, specjalnego seansu, nie wziął udziału w premierowym pokazie ponieważ zaledwie kilka dni wcześniej, 12 października, wyleciał do Las Vegas na kilkudniowy urlop.
„To był rok 1957. Występowałam wtedy w hotelu The Dunes w Las Vegas, który obecnie nosi nazwę Bellagio„, wspominała tancerka Tempest Storm, z którą Presley spotykał się w tamtym czasie. „Odbywał się tam wówczas przegląd burleski. Elvis przyszedł by zobaczyć nasz występ. Tak po prostu, przyszedł i usiadł pod sceną„.
Z czasem jednak prasa zaczęła spekulować, że prawdziwym powodem nieobecności Elvisa na uroczystej premierze była tragiczna śmierć Judy Tyler, która wraz ze swoim drugim mężem, Gregorym Lafayettem, zginęła w wypadku samochodowym do którego doszło 3 lipca 1957 roku*. Niespełna trzy tygodnie po zakończeniu zdjęć do filmu.
Para była wówczas w drodze na wakacje (lub jak pisano w niektórych artykułach, miesiąc miodowy ponieważ aktorka i Gregory Lafayette byli małżeństwem od niespełna czterech miesięcy)**. „Nic mnie tak w życiu nie zabolało„, wyznał reporterowi Memphis Commercial Appeal, zdruzgotany piosenkarz. „Pamiętam ostatnią noc kiedy ich widziałem. Wyjeżdżali na wycieczkę. Pamiętam nawet w co była ubrana. Każdy z nas, chłopaków, naprawdę kochał tą dziewczynę. Tak wiele znaczyła dla nas wszystkich. Nie wierzę, że zdołam teraz obejrzeć film, który razem nakręciliśmy. Po prostu nie wierzę„.
W chwili śmierci aktorka miała zaledwie dwadzieścia cztery lata.
17 października, w Loew’s State Theater w Memphis zabrakło więc nie tylko Elvisa ale też odtwórczyni głównej roli żeńskiej. W ich miejsce pojawiła się za to grająca rolę drugoplanową, Anne Neyland.
Pierwsze reakcje na nowy film Elvisa były dość entuzjastyczne.
Ben S. Parker z dziennika The Commercial Appeal już na wstępie swojej recenzji z 24 października 1957 roku zaznaczył bowiem, że „trzeci film Presleya gwarantuje solidną rozrywkę wszystkim jego fanom a może nawet okazać się umiarkowanie interesujący dla osób zupełnie od niego uniezależnionych„.
Oceniając z kolei grę aktorską dwudziestodwuletniego piosenkarza stwierdził, że „Presley wydaje się być naturalnym showmanem, który zachowuje się instynktownie przez co wszystkie rzeczy na ekranie wykonuje poprawnie. W swoim trzecim filmie wydaje się być też o wiele bardziej swobodny niż wielu znacznie bardziej doświadczonych od niego weteranów„.
Uwadze dziennikarza nie umknęły również wykonywane przez Elvisa piosenki. „Jego występy wokalne obejmują zarówno romantyczne ballady, którymi powinien rozkochać w sobie dziewczyny jak i numer więzienny (zbliżony do rock’n’rolla) zainscenizowany na potrzeby telewizji„, podsumował Parker.
Dwa tygodnie po ukazaniu się powyższej recenzji, 8 listopada 1957 roku, „Jailhouse Rock” trafił oficjalnie na ekrany kin w całych Stanach Zjednoczonych. Pierwsze pokazy, zorganizowane najpierw w Nowym Jorku a następnie w innych miastach, nie spotkały się już jednak z tak pozytywnym odbiorem.
Krytyk The New York Timesa dosłownie zmiażdżył Elvisa, pisząc już w pierwszych zdaniach swojego tekstu z 24 listopada, że „Guy Trosper, który jest autorem scenariusza, z tylko sobie znanych powodów, zmusił tą dwójkę uroczych młodych ludzi (Judy Tyler i Mickeya Shaugnessy’ego, przyp. autor) do trzymania się fruwającej grzywy i wielkiego ego głównego bohatera przez cały film„.
Z kolei w dalszej części swojej relacji dodał, że „Fanom Presleya może nie spodobać się pomysł, że przez dobrą połowę filmu jest on chamskim, egoistycznym cudownym dzieckiem telewizji. Oczywiście, Elvis przez cały czas pozostaje w centrum uwagi mrucząc swoje kwestie i uwodząc pannę Tyler, wijąc się przy tym niczym szmaciana lalka i co pewien czas opierając głowę na jej ramieniu.
Tym razem dźwiękowcy musieli się jednak zamknąć ponieważ jego śpiew był w większości zrozumiały. Natomiast w dwóch piosenkach, 'Treat Me Nice’ oraz tytułowej, ukazanej jako impreza skazańców, Elvis popisał się nawet swoją specjalnością w stylu Św. Wita***. Dziesięć do jednego, że następnym razem mu się uda – przewrócić rzepki na drugą stronę i zmiażdżyć je niczym orzechy kokosowe. Nigdy nie mów nigdy, El!„.
W podobnym tonie wypowiedzieli się również dziennikarze magazynu Down Beat, określając występ Elvisa mianem „amatorskiego i nijakiego” oraz The Miami News, w którym można było przeczytać, że „jak pokazują statystyki, tylko Elvis Presley i jego 'Jailhouse Rock’ może dotrzymać kroku debiutowi tej 'osobowości’„.
Dla przeciwwagi, w dzienniku The Daily Gazette of Schenectady, Louise Boyca stwierdziła, że w „Jailhouse Rock” Elvis był w swojej „najlepszej formie wokalnej i aktorskiej” a The Gadsden Times dodał, że „Elvis nie tylko sprawdza się jako aktor dramatyczny ale także… ujawnia swoją wszechstronność tańcząc na ekranie„.
Równie wysoko oceniła Presleya Hortense Morton z dziennika San Francisco Examiner twierdząc, że kiedyś zostanie on dobrym aktorem. „Nie stanie się to jutro ani w przyszłym roku. Ale to się stanie„, zaznaczyła.
W czasie gdy przez amerykańskie media przetaczała się istna batalia na słowa i opinie na temat trzeciego filmu Presleya (autorzy recenzji popadali ze skrajności w skrajność. Gdy jedni Elvisa bronili drudzy posądzali go o wzrost agresji wśród nastolatków), jego fani dosłownie szturmowali kina by móc zobaczyć swojego idola na ekranie.
W rezultacie, już pod koniec roku, „Jailhouse Rock” uplasował się na wysokim, czternastym miejscu zestawienia najbardziej kasowych filmów wg tygodnika Variety, przynosząc twórcom filmu dochód w wysokości czterech milionów dolarów (przy kosztach jednego miliona dolarów).
Poza granicami USA, nowy film Presleya wyświetlano niejednokrotnie pod zmienionym tytułem. I tak na przykład, we Włoszech pokazywano go jako „Ill delinquente del Rock’n’Roll” (co można przetłumaczyć jako „Winny Rock’n’Rolla”), w Niemczech Zachodnich jako „Rhytmus hinter Gittern Rock’n’Roll Sousikki”, w Tajlandii jako „The Hot Tempered Young Man” a w Argentynie jako „Prisonero del Rock’n’Roll”.
W Polsce, „Jailhouse Rock” emitowany jako „Więzienny rock”, miał swoją kinową premierę dopiero w latach osiemdziesiątych. Jako ciekawostkę natomiast warto dodać, że w warszawskiej restauracji Hard Rock Cafe od kilku lat można oglądać oryginalną koszulkę, którą Elvis nosił w opisywanym filmie (w czerwono-biało-czarne pasy, zdjęcie obok).
Pomimo licznych kontrowersji i ostrej krytyki, z jaką w drugiej połowie lat pięćdziesiątych spotkał się obraz „Jailhouse Rock”, w roku 2004, Biblioteka Kongresu umieściła go w Narodowym Rejestrze Filmowym jako „kulturowo, estetycznie lub historycznie znaczący”.
- Wypadek, w którym zginęła Judy Tyler miał miejsce 3 lipca 1957 roku około godziny 17.50 na drodze US Route 287. Jak podały ówczesne media, doszło do kolizji z innym samochodem.
- Istnieje wiele różnych, często sprzecznych informacji na temat ostatnich dni życia Judy Tyler. Niektóre źródła utrzymują, że aktora po zakończonych zdjęciach wracała do domu. Inne, jak Alan Hanson, że jechała (zamiast lecieć samolotem) do Nowego Jorku na nagranie programu telewizyjnego. Jeszcze inne, że jechała z mężem na wycieczkę, bądź jak wspomniałem w tekście, miesiąc miodowy.
- Św. Wit jest patronem tancerzy
CZĘŚĆ 1 CZĘŚĆ 2 CZĘŚĆ 3 CZĘŚĆ 4 CZĘŚĆ 5 CZĘŚĆ 6 CZĘŚĆ 7 CZĘŚĆ 8 CZĘŚĆ 9 CZĘŚĆ 10 CZĘŚĆ 11 CZĘŚĆ 12 CZĘŚĆ 13