LOVING YOU – Let’s have a party

LOVING YOU
– let’s have a party –
(część 12)

Mariusz Ogiegło

Wielbiciele Presleya wykorzystywali z resztą każdą możliwość by go zobaczyć i z nim porozmawiać. Podczas prac nad filmem „Loving You” zdarzało się, że spotkania z fanami przenosiły się nawet do prywatnego apartamentu piosenkarza w hotelu Knickerbocker*.

Jedną z takich osób, której udało się spędzić z Elvisem kilkadziesiąt minut w hotelowym pokoju był początkujący wokalista rockabilly, Glen Glenn (a właściwie Orin Glenn Troutman).

Zafascynowany twórczością Presleya muzyk, w chwili spotkania ze swoim idolem, miał na swoim koncie zaledwie kilka występów w telewizji (w programach pojawiał się jeszcze jako Glen Trout w duecie ze swoim gitarzystą, Garym Lambertem, z którym tworzyli zespół Missouri Mountain Boys) oraz kilka zrealizowanych płyt demo. Swój pierwszy kontrakt płytowy z wytwórnią Era Records Gleen podpisał dopiero pod koniec 1957 roku. W pierwszych tygodniach następnego roku, do sprzedaży trafił natomiast jego debiutancki singiel z utworami „Everybody Movin'” i „I’m Glad My Baby’s Gone”.

Wspominając po latach autorom książki „Inside Loving You” dzień, w którym poznał Elvisa, tj. 7 lutego 1957 roku, Glenn opowiadał, że gdy wraz ze swoim gitarzystą, Garym Lumbertem, weszli do pokoju, Presley siedział na kanapie i czytał gazetę. Po chwili rozmowy, wszyscy usiedli i przez resztę wieczoru słuchali płyt. „Elvis miał – ja to nazywam dubami ale oni nazywali je acetatami – ścieżkę dźwiękową z 'Loving You’„, mówił. „Miał je tam wszystkie. I miał też mały gramofon, który wiesz, nie był zbyt dobry. Siedzieliśmy tam i słuchaliśmy wszystkich tych utworów – 'Teddy Bear’ i wszystkiego co było w 'Loving You’. Miał też 'One Night With You’, którego nie było w filmie ale puścił nam go, powtarzając przez cały czas: 'Uwielbiam to nagranie, i to ja zagrałem w nim na gitarze’. […] Żałuję, że nie mam dzisiaj tych dubów„.

Dzieląc więc czas pomiędzy liczne spotkania z fanami, pracę przed kamerą i udział w wielogodzinnych sesjach nagraniowych, Elvis ponownie (podobnie jak podczas prac nad „Love Me Tender”) był jedną z najbardziej zajętych i zapracowanych gwiazd z całej obsady nowego filmu.

Kiedy w drugiej połowie lutego praca nad „Loving You” trwała w najlepsze, do Los Angeles przyjechali także rodzice Elvisa. Gladys i Vernon Presley przybyli do Hollywood na miesięczny urlop w towarzystwie swoich bliskich przyjaciół, Willy’ego i Carli Nichols.

Na czas swojego pobytu oba małżeństwa zostały zakwaterowane w tym samym hotelu co sławny piosenkarz.

A ponieważ ani Presleyowie ani Państwo Nichols nigdy wcześniej nie byli w Los Angeles, to cały swój wolny czas obie pary postanowiły wykorzystać na zwiedzanie i zakupy. Kilka źródeł, w tym serwis Elvis Australia oraz Peter Guralnick w książce „Last Train To Memphis”, opisując dość obszernie szczegóły pobytu rodziców Elvisa w Mieście Aniołów, informowały m.in o tym, że Gladys wraz ze swoją przyjaciółką kupiły sobie pudle, które nazwały kolejno Duke (na cześć Johna Wayne’a, którego Gladys bardzo lubiła) oraz Pierre.

W tych samych źródłach można przeczytać również o tym, że na zaproszenie Scotty’ego Moora i jego żony Bobbie, Vernon i Gladys wzięli udział w nagraniu programu telewizyjnego „The Ford Show”, którego gospodarzem był popularny wokalista country, Tennesse Ernie Ford, któremu największą popularność przyniosła piosenka „Sixteen Tons” nagrana w 1955 roku**.

Kulminacyjnym momentem pobytu Presleyów w Hollywood okazała się jednak wizyta na planie kręconego tam właśnie filmu z udziałem ich syna.

Ciekawi kulisów powstawania nowej produkcji, odwiedzili Elvisa w Hollywood 21 lutego 1957 roku. „(Gladys, przyp. autor) i Vernon przyjechali do Hollywood by spędzić trochę czasu z Elvisem„, wspominał reżyser, Hal Kanter w jednym z wywiadów. „(Gladys, przyp. autor) Zapytała mnie czy mogą przyjść na plan. Na co ja odpowiedziałem, 'ależ oczywiście, że możecie’. I pojawili się tam z inną parą – ich przyjaciółmi z Memphis, których Vernon przedstawił jako dekoratorów. Później okazało się, że ten mężczyzna był malarzem. Zapamiętałem go bo miał na sobie nowiutki kapelusz. Bez najmniejszych zagnieceń. Po prostu kapelusz wyjęty wprost z pudła na kapelusze. I nosił go. Do tego miał białą koszulę zapiętą pod szyją do której nie nosił krawata. Widziałem niewielu ludzi, którzy byliby ubrani w ten sposób. Nigdy też nie słyszałem by powiedział choć jedno słowo. Ale Gladys i Vernon też byli raczej cichymi ludźmi„.

Po przybyciu na miejsce, w towarzystwie Elvisa, Presleyowie zwiedzili m.in studia filmowe i poznali pozostałych członków obsady realizowanego właśnie filmu.

Hal Kanter, który przez cały czas był w tym dniu na planie postanowił wykorzystać te spontaniczne odwiedziny do celów promocyjnych i jak sam wspominał po latach, na zakończenie wizyty zaproponował Vernonowi i Gladys wspólny występ przed kamerą z Elvisem. „(Gladys, przyp. autor) Dopóki tu wciąż jesteś, dlaczego nie staniesz przed kamerą?„, miał zapytać reżyser. „My odejdziemy kilka stóp od ciebie i będziecie tu wszyscy razem – ty, twój syn i twój mąż. Zobaczysz to jutro we wszystkich dziennikach„.

Gladys, która od początku wydawała się być nieprzekonana do tego pomysłu (do Los Angeles przyjechała po serii badań w szpitalu w Memphis i jak twierdzili biografowie Presleya, podczas wizyty w Hollywood nie czuła się dobrze. Poza tym obawiała się, że będzie źle wyglądać na zdjęciach) uległa namowom Kantera dopiero po rozmowie z Elvisem.

Następnego dnia, zgodnie z przewidywaniami Kantera, wspólne zdjęcie Elvisa z rodzicami obiegło większość lokalnych dzienników.

Najwyraźniej ta krótka wizyta, jak i wspólne wystąpienie rodziny Presleyów przed kamerą, podsunęły reżyserowi jeszcze jeden, odważny pomysł. Mianowicie umieszczenie rodziców Elvisa w filmie. A dokładnie w jego scenie finałowej.

Dzięki temu, „Loving You”, z czasem określany jako „pseudobiografia” Elvisa miał zyskać jeszcze jeden silny atut i powód by widzowie mieli pełne prawo sądzić, że opowiedziana na ekranie historia nie jest tak do końca fikcyjna…

Następnego dnia Gladys i Vernon wrócili więc na plan filmowy a Kanter umieścił ich na wśród grupy statystów na widowni Grand Theater, w którym Elvis miał wykonać dwa finałowe numery – tytułowe „Loving You” oraz porywającą wersję „Got A Lot O’ Livin’ To Do”. „Jeśli masz bystre oko zobaczysz, że Gladys i Vernon siedzieli obok siebie i tej dwójki osób, z którymi przyjechali (państwo Nichols, przyp. autor)„, wspominał Hal Kanter.

Za choreografię zarówno w tej jak i wszystkich pozostałych muzycznych scenach odpowiadał Charles O’Curran, ceniony hollywoodzki reżyser śpiewu i tańca a prywatnie mąż Patti Page – ulubionej wokalistki Elvisa. „Nie mieliśmy żadnych wyszukanych scen tanecznych w 'Loving You’„, zapamiętał Scotty Moore w książce „Scotty & Elvis. Aboard The Mystery Train”. „Większość wysiłków choreografa, Charlesa O’Currana, skupiała się na statystach udających tłum, których trzeba było poinstruować jak mają się kołysać i kiedy mają klaskać„. Sam O’Curran z kolei wspominał na kartach książki „Prywatne życie Elvisa”: „Byłem też obecny w momencie, kiedy Elvis znalazł się u szczytu kariery filmowej. Było to w dniu, w którym jego rodzice przyjechali odwiedzić go w studiu a ja zaproponowałem im żeby wzięli udział w kręceniu filmu jako statyści na scenie. Elvis uznał to za wyśmienity pomysł. I możecie sobie wyobrazić jak się śmiał kiedy wrócił do mnie i powiedział: 'Mama i tata uczyli tych statystów jak mają klaskać mi do rytmu. Może jeszcze będą z nich jacyś reżyserzy filmowi!’„.

Niestety, cieniem na tamte radosne chwile położyła się śmierć Gladys (na zdjęciu po lewej, ubrana w niebieski kostium) w 1958 roku. Do dzisiaj mówi się nawet, że Elvis nigdy więcej nie chciał już oglądać swojego drugiego filmu ponieważ powyższa scena za bardzo przypominała mu o jego ukochanej matce.

Tydzień później, 27 lutego, ekipa filmowa przeniosła się na północ od Hollywood, gdzie zlokalizowana była farma Jessupów (serwis Elvis100% utrzymuje, że ranczo było położone w miasteczku Farmingdale ale jedyna miejscowość o tej nazwie jaką udało mi się znaleźć to wioska w stanie Nowy Jork położona ponad czterdzieści dwie godziny drogi samochodem od Hollywood). Tam nakręcono jedyne plenery do drugiego filmu Presleya.

Kilka dni później, 8 marca, na planie „Loving You” padł ostatni klaps.

___________________________________________________________________________________________________________

1.Jak podaje serwis elvis100percent.com, w trakcie zdjęć do „Loving You” Elvis otrzymywał również tysiące listów. Mówi się nawet o dwóch tysiącach listów dziennie! Według autorów strony piosenkarz poświęcał kilka godzin dziennie by odpisywać fanom i podpisywać zdjęcia.

2.Istnieje również informacja o tym, że podczas pobytu w Los Angeles, Elvis miał zabrać swoich rodziców do kina na nagrodzony Oscarem film „Dziesięcioro przykazań” z udziałem Charltona Hestona. W wyjściu na wspólny seans miała im wówczas towarzyszyć aktorka Joan Blackman (znana z filmów „Blue Hawaii” i „Kid Galahad”), która, jak sama utrzymywała, w Hollywood kręciła western „Good Day for a Hanging„.

Nie można wykluczyć, że Blackman i Presley poznali się w 1957 roku ale warto podkreślić, że zdjęcia do wspomnianego filmu, który na ekrany wszedł w styczniu 1959 roku, miały miejsce gdy Presley pełnił już służbę wojskową.

CZĘŚĆ 1 CZĘŚĆ 2 CZĘŚĆ 3 CZĘŚĆ 4 CZĘŚĆ 5 CZĘŚĆ 6 CZĘŚĆ 7 CZĘŚĆ 8 CZĘŚĆ 9 CZĘŚĆ 10 CZĘŚĆ 11

CDN.

Add a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Warning: array_push() expects parameter 1 to be array, null given in /home/elvispro/domains/elvispromisedland.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-auto-translate-free/classes/class-wp-translatorea-connector.php on line 29