That’s All Right, Elvis! – jak chłopak z Tupelo stał się królem rock’n’rolla
THAT’S ALL RIGHT, ELVIS!
(część 3)
Mariusz Ogiegło
Płyta miała być prezentem dla matki (kilku biografów twierdziło też w swoich opracowaniach, że debiutanckie demo miało byd prezentem urodzinowym dla Gladys Presley. Tej wersji przeczą jednak zarówno fakty jak i… osoby z najbliższego otoczenia artysty. W książce „Dlaczego Ja Panie?” Janusz Płoński powołuje się na rozmowę z Billem E.Burkiem, wieloletnim przyjacielem artysty i wydawcą pisma ‘Elvis World’. „Jedną z najbardziej rozpowszechnionych legend o Elvisie jest ta, że przejeżdżając wielokrotnie koło SUN Studio postanowił kiedyś tam wstąpić i za cztery dolary nagrać piosenkę w prezencie urodzinowym dla swej matki. Legenda ta, zdaniem Billa, w ogóle nie trzyma się kupy, ponieważ Elvis odwiedził po raz pierwszy SUN Studio w lecie, podczas gdy urodziny jego matki wypadają w kwietniu, o czym doskonale wiedział. Opowieść ta jednak wszystkim się podobała i tak dobrze pasowała do obrazu Presley’a, że w większości biografii powraca jak bumerang”). Chcąc sprawić Gladys przyjemność Elvis na swoim pierwszym krążku nagrał jej dwie ulubione piosenki. O tym, że chce zrobić swojej mamie upominek miał powiedzieć m.in. Juddowi Phillipsowi na krótko przed wejściem studia.
„Szedłem sobie Aleją Zjednoczenia na swoją poranną kawę kiedy pierwszy raz zobaczyłem go wałęsającego się przy aptece na rogu”, wspominał swoje pierwsze spotkanie z przyszłą gwiazdą rock’n’rolla Judd Phillips. „Niechlujnie wyglądający, wiejski chłopak o ciemnych włosach i długimi bokobrodami. Niemniej jednak kiedy wracałem z kawy on dalej tam był”, ciągnął swoją opowieść producent. „Dlatego też zapytałem go, czy mogę mu w czymś pomóc. Powiedział, że chce nagrać płytę na swój koszt jako prezent dla matki. Wyglądał na bardzo nieśmiałego. Myślę, że gdybym sam do niego nie podszedł mógłby nigdy nie wejść do naszego studia”.
Pierwszą wizytę Elvisa Presley’a w studiu należącym do Sama Phillipsa datuje się na lato 1953 roku (w różnych opracowaniach można się także spotkad z bardziej szczegółowymi terminami takimi jak np.18 lipca 1953). Marion Keisker, która była tego dnia w studiu zamiast Phillipsa zapamiętała, że piosenkarz pojawił się w SUN w sobotnie popołudnie i był jednym z wielu chłopaków oczekujących na nagranie, które miało otworzyć im drogę do lepszego życia… do sławy. Na krótko przed rozpoczęciem przez Elvisa pierwszej piosenki asystentka Sama Phillipsa zadała młodemu wokaliście kilka pytań. Dzisiaj ta rozmowa stała się częścią historii muzyki. „Jeśli znasz kogoś kto potrzebuje piosenkarza…”, rozpoczął Elvis. „Co możesz zaśpiewać?”, zapytała Keisker. „Wszystko”, odparł Presley. „A czyje masz brzmienie?”, pytała dalej asystentka. „Ja nie brzmię jak nikt”. Zaintrygowana Marion drążyła dalej: „śpiewasz hilbilly?”. „Mogę śpiewać hilbilly”. „A w hilbilly brzmisz jak kto?”. „Ja nie brzmię jak nikt”, po raz kolejny stwierdził osiemnastoletni Presley i po tych słowach i uiszczeniu opłaty w wysokości 3.98 $ (plus podatek) wszedł do studia i nagrał na płytę dwie piosenki – „My Happiness” i „That’s When Your Heartaches Begin”. Pierwsza z nich była popularnym standardem wylansowanym w grudniu 1947 przez grupę Marlin Sisters. Prawdziwym przebojem stała się jednak dopiero rok później gdy Jon and Sondra Steele umieścili ją na trzeciej pozycji listy przebojów. Po nich po utwór ten sięgali m.in. The Pied Pipers oraz Ella Fitzgerald.
„That’s When Your Heartaches Begin” z kolei po raz pierwszy został nagrany w czerwcu 1937 roku przez Boba Goday’a i orkiestrę Shepa Fieldsa i zamieszczony na stronie B singla „The Merry-Go-Round Broke Down” (ta ostatnia melodia często wykorzystywana była w serii kreskówek Looney Tunes – w Polsce znanych jako ‘Zwariowane Melodie’).
Elvis, akompaniując sobie jedynie na gitarze (kilka lat później sam stwierdził, że jego gra przypominała walenie w pokrywę od kubła), swoje wykonanie oparł jednak na popularnej w tamtym czasie wersji czarnego kwartetu The Ink Spots.
„Mój Boże! To nagranie! Okazało się, że Elvis nie kłamał mówiąc, że śpiewa wszystko”, wyznała w jednym z wywiadów Marion Keisker i przyznała, że „jedyny kłopot sprawiało mi utrzymanie odpowiedniego poziomu nagrania. W jednej chwili jego głos z wysokiego tenoru przechodził w głęboki bas. Złapanie odpowiedniego poziomu było prawdziwą loterią”.
Debiutujący Elvis zaintrygował pracownicę SUN Studio na tyle, że zdecydowała się nagrać go na taśmę by później móc podzielić się swoim odkryciem z Samem Phillipsem („… to ona odkryła coś specjalnego, coś niezwykłego w głosie Elvisa”, pisał o Marion Keisker w swojej książce „The Elvis Archives” Todd Slaughter, szef brytyjskiego fanklubu piosenkarza. „Zrobiła notatkę i zdołała uchwycić Elvisa na taśmie by później odtworzyć go swojemu szefowi”). Magnetofon włączyła mniej więcej w połowie pierwszej piosenki. Przed Elvisem ani ona ani Phillips nigdy wcześniej tego nie robili. Każdy z amatorów po uiszczeniu opłaty nagrywał swoje płyty bezpośrednio na dziesięciocalowy acetat, który następnie otrzymywał na własność…
Wprost ze studia Elvis pojechał do domu by zaprezentować Gladys (swojej matce) płytę. Jak głosi jedna z legend, pierwszy acetat odtworzono na adapterze należącym do wujka wokalisty, Vestera Presley’a. Rodzina, a w szczególności matka Elvisa byli zachwyceni.
* Na zdjęciu Elvis Presley ze swoim pierwszym demo zawierającym utwory „My Happiness” oraz „That’s When Your Heartaches Begin”
CDN.