„Wszystkich obecnych na koncercie traktował z najwyższym szacunkiem”. Larry Strickland o współpracy z Elvisem Presleyem
Larry Strickland, wokalista The Stamps Quartet – specjalnie dla bloga ELVIS: Promised Land
J.D. Sumner & The Stamps Quartet dołączyli do grupy Elvisa Presleya pod koniec 1971 roku. Grupa zastąpiła występującą dotąd u boku słynnego króla rock’n’rolla formację The Imperials.
Ta zmiana nie uszła uwadze czołowych amerykańskich gazet, które w swoich tekstach wielokrotnie podkreślały, że „Sumner & The Stamps to obecnie jeden z najlepszych zespołów w muzyce gospel„.
Trzy lata później, w roku 1974, skład kwartetu powiększył się o nowego wokalistę, śpiewającego basem, Larry Stricklanda.
O tym w jaki sposób dołączył on do tej popularnej grupy wokalnej, o wspólnych występach u boku Elvisa Presleya, sesji nagraniowej w Graceland a także ostatnich trasach koncertowych Larry Strickland opowiedział mi dosłownie przed kilkoma godzinami.
Wierzę, że podobnie jak i mnie, jego wspomnienia przybliżą Wam postać Elvisa, a w szczególności pozwolą zrozumieć ostatnie lata jego życia i kariery. Zapraszam Was gorąco do lektury.
Larry, na początku naszej rozmowy opowiedz mi proszę w jakiej rodzinie dorastałeś. Jaką rolę odgrywała w niej muzyka? Pamiętasz przy jakiej muzyce dorastałeś?
Mój tata był duchownym baptystycznym i zabierał mnie na koncerty muzyki gospel odkąd skończyłem około dziesięć lat. Oczarowała mnie ta muzyka a w szczególności wokale basowe. Jako nastolatek, gdy mój głos zaczął się zmieniać, celowo pracowałem nad tym by śpiewać jak najniżej i ćwiczyłem śpiewanie basem.
Później, będąc już w liceum, zacząłem śpiewać wspólnie z kilkoma kolegami z klasy.
Jednym z pierwszych koncertów w których uczestniczyłem był występ zespołu The Blackwood Brothers Quartet i J.D.Sumnera, który lata później zatrudnił mnie do wspólnego śpiewania z The Stamps. Wówczas był jeszcze wokalistą basowym w The Blackwood Brothers. W tamtym czasie nie wiedziałem też, że była to ulubiona grupa Elvisa.
A muzyka Elvisa Presleya? Powiedz proszę kiedy i w jakich okolicznościach usłyszałeś Elvisa po raz pierwszy. Jakie wrażenie zrobił na tobie sposób w jaki postrzegał i interpretował muzykę?
Podczas moich pierwszych dni jako wokalisty gospel nigdy nie słyszałem Elvisa 'na żywo’. Znałem go wówczas tylko z radia. Wówczas nigdy nawet nie pomyślałem, że kiedyś będę z nim śpiewał. Byłem wówczas na innej drodze. Kochałem muzykę Elvisa ale całkowicie skoncentrowany byłem wyłącznie na muzyce gospel.
Kiedy więc zdecydowałeś się profesjonalnie zajmować muzyką? Jak wyglądały Twoje pierwsze kroki w muzycznym biznesie?
Po czterech latach spędzonych w Armii Amerykańskiej wróciłem do domu aby ponownie spróbować rozpocząć swoją karierę wokalną. Udało mi się wciągnąć do lokalnej grupy, która podróżowała po Północnej Karolinie. Śpiewaliśmy głównie w kościołach i po małych targach.
W jaki więc sposób trafiłeś do kwartetu The Stamps?
Pewnej nocy 1970 roku grupa, której byłem członkiem występowała jako support przed koncertem J.D.Sumnera & The Stamps w Fayetteville w Północnej Karolinie. Gdy moja grupa była na scenie, Ed Enouch z The Stamps przyszedł na salę koncertową by posłuchać jak śpiewamy. Pod koniec nocy Ed podszedł do mnie i poprosił mnie o numer telefonu. Powiedział, że nigdy nie wiadomo kiedy ktoś może go potrzebować.
Cóż, minęły dosłownie jakieś cztery lata kiedy otrzymałem telefon od Eda aby przyjechać na przesłuchanie do Nashville.
I tak rozpoczęła się Twoja współpraca z Elvisem?
Stamps śpiewali już z Elvisem od jakichś czterech – pięciu lat, więc kiedy dostałem pracę u nich automatycznie wprowadzili mnie też na scenę Elvisa. Była to ogromna szansa dla mojej kariery ale wówczas nie zdawałem sobie z tego sprawy. Byłem szczęśliwy, że mogłem śpiewać muzykę gospel z The Stamps.
Opowiedz proszę o swoim pierwszym koncercie z Elvisem. Jak wyglądały Twoje przygotowania do niego?
Mój pierwszy występ z Elvisem miał miejsce latem 1974 roku w Las Vegas. Nigdy nie byłem w Las Vegas i byłem naprawdę zagubiony w całym tym biznesie. Nigdy też nie grałem koncertów na tym poziomie.
Pierwsza noc w Vegas wymagała próby. Wówczas to też miało miejsce moje pierwsze spotkanie z nim. Nie poszło dobrze. Miałem wtedy na sobie kombinezon z włókna szklanego, popularny w tamtym czasie. Nie wiedziałem jednak, że nie był on lubiany przez Elvisa. Powiedział wszystkim obecnym w pokoju, że wyglądam jak 'pieprzony rolnik’. Stałem się pośmiewiskiem całego tłumu. Już wyobrażałem sobie siebie siedzącego w następnym samolocie powrotnym stamtąd.
Na szczęście Elvis polubił mój śpiew i przyjął mnie do swojego otoczenia.
Próby były niewielkie. Samego show oraz swojej roli musiałem uczyć się na scenie. Posługiwaliśmy się systemem gestów, którymi wskazywaliśmy kiedy mieliśmy śpiewać 'ooh’ kiedy 'aah’ a kiedy śpiewać słowa. To było bardzo nerwowe i zajęło mi kilka koncertów zanim zacząłem się z tym czuć komfortowo.
Niesamowite. Donnie Sumner powiedział mi przed kilku laty, że „trasy z Elvisem były ekstremalnie szybkie i pasjonujące”. Zgodzisz się z tą opinią? Co najbardziej zaskakiwało Cię podczas bycia w trasie z Elvisem? Lub czego najbardziej obawiałeś się podczas koncertów?
Myślę, że tym czego najbardziej obawiałem się podczas występów było popełnienie błędu, który wyróżniłby mnie na tle pozostałych. Na szczęście na scenie stałem tuż obok J.D. Sumnera i zarówno on jak i ja zawsze śpiewaliśmy te same partie. Choć zwykle on śpiewał oktawę niżej ode mnie.
Na początku obawiałem się też trochę tych krzyczących kobiet biegnących pod scenę. Nie bałem się o siebie ale bardziej obawiałem się, że ktoś może się zranić. Występy były bardzo energetyczne i intensywne a krzyczący tłum sprawiał, że tych emocji było jeszcze więcej. Oczywiście, później już to uwielbiałem. Śpiewanie na tych koncertach noc po nocy było najbardziej ekscytującą rzeczą w jaką kiedykolwiek byłem zaangażowany.
To co z kolei mnie zaskoczyło to wytrzymałość Elvisa. Śpiewał głośno przez co najmniej dwie godziny i pracował na scenie jak żaden inny wykonawca jakiego kiedykolwiek w życiu widziałeś. Pocił się obficie ale nigdy nie zwalniał. Niesamowite.
Opowiedz mi proszę o Jungle Room. Jak wyglądał ten pokój w Graceland kiedy przyjechałeś tam na nagrania? Czy Twoim zdaniem pomieszczenie to spełniało wymogi profesjonalnego studia nagraniowego? Ronnie Tutt powiedział mi, że „sesje w Graceland zostały zorganizowane, żeby zapewnić Elvisowi komfort w studiu„. A jak Ty je zapamiętałeś?
Sesje nagraniowe w Jungle Room w Graceland pozwoliły mi zbliżyć się do Elvisa. Wcześniej widziałem go głównie tylko podczas trasy.
Jungle Room wyglądał dokładnie tak. Było w nim wiele ciemnych drewnianych mebli, dywaniki ze skór zwierząt, itp. Wszędzie było też dużo roślin doniczkowych.
Nie było to dokładnie idealne pomieszczenie do nagrywania.
Elvis schodził do niego z góry i żartował z nami przez chwilę przed przystąpieniem do pracy. Zawsze był bardzo dobrze obeznany z piosenkami. Śpiewał je tak jakby robił to od lat. Pamiętam jak zaczynał noc od piosenki 'Hurt’. Śpiewał ją od górnych aż po dolne rejestry (?). Nagrali płytę z tych dwóch przejść.
Wokaliści nie byli aż tak dobrze przygotowani ponieważ nie znaliśmy wcześniej listy utworów. Musieliśmy wymyślać nasze tło wokalne podczas lotu.
Najlepiej wspominam nagrywanie 'Way Down’ ponieważ w refrenie, w chórkach, występowała linia basu, którą włączyliśmy wspólnie z J.D. Ja zrobiłem pierwszą niską część a on dodał super niskie zakończenie.
Czasami spotykam się z opiniami, że nagrane w Graceland piosenki takie jak wspomniane przez Ciebie „Hurt” czy „It’s Easy For You” i „She Think I Still Care” oddawały faktyczny nastrój w jakim wówczas znajdował się Elvis. W jakim nastroju faktycznie był wówczas Elvis? Czy zapamiętałeś jakieś wydarzenia (np. zabawne momenty), które towarzyszyły tym nagraniom?
O tak. Pewnej nocy Charlie Hodge wszedł do Jungle Room i powiedział, że Elvis jest na górze i spaceruje po swojej garderobie. A ponieważ chciał mieć zupełnie nową garderobę więc pozbywał się wielu ubrań.
Charlie zabrał każdego z nas na górę, do jego garderoby, a Elvis wyjmował z niej ubrania i po prostu nam je wręczał. Skończyło się na dwóch zaprojektowanych specjalnie dla niego koszulach oraz swobodnym stroju, który wyglądał niemal jak jego strój sceniczny.
Niestety, już ich nie posiadam. Zaproponowano mi za nie zbyt dużo pieniędzy by odrzucić tą ofertę.
Jak oceniasz materiał nagrany w Jungle Room?
Byłem zaskoczony jakością nagrań dokonanych w Graceland. Zazwyczaj kiedy nagrywasz starasz się mieć instrumenty w oddzielnych pomieszczeniach a artystę w izolowanej kabinie. W Jungle Room nie mieliśmy żadnej z tych rzeczy. Wszystko (cały dźwięk i wokal, przyp.autor) po prostu wpadało bezpośrednio w te wszystkie ustawione w pokoju otwarte mikrofony.
Producent Felton Jarvis zabrał te wszystkie nagrania do studia w Nashville zwanego Creative Workshop i cudem stworzył z nich płytę.
Wspomniałeś studio Creative Workshop w Nashville. Jeśli dobrze pamiętam w tym studiu miała odbyć się sesja nagraniowa Elvisa ze stycznia 1977 roku? Wiesz dlaczego nigdy nie doszła ona do skutku?
Mieliśmy zrobić więcej nagrań w tym studiu ale niestety Elvis nie poczuł się już kiedykolwiek na tyle dobrze by nagrywać.
Problemy zdrowotne Elvisa to temat od którego nie można niestety uciec. Ty występowałeś z Elvisem do samego końca. Robiąc wywiady z osobami z jego otoczenia a także z fanami, którzy uczestniczyli w jego koncertach spotykam się ze skrajnymi opiniami na temat ostatniego tournee i tego czy powinno było się ono odbyć czy też nie. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? W jakiej kondycji był Elvis na swoich ostatnich koncertach?
Dlaczego Elvis odbył tą ostatnią trasę koncertową. To dobre pytanie. Myślę, że po części dlatego, że był zbyt dumny by odwoływać występy. Nie chciał też zawieść fanów.
Patrząc z perspektywy czasu, powinien był je anulować ale muszę powiedzieć, że nawet kiedy jego zdrowie było w złym stanie śpiewał w taki sposób, że potrafił rzucić na kolana.
Podczas tej ostatniej trasy stacja CBS kręciła także specjalny program telewizyjny zatytułowany „Elvis In Concert”. Kiedy dowiedzieliście się, że kamery będą Wam towarzyszyć podczas występów? Rozmawiałeś o tym kiedykolwiek z Elvisem?
Aż do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy, że CBS będzie filmowała te występy. Myślę, że miało to więcej wspólnego z chciwością Pułkownika Parkera niż z czymkolwiek innym. Za pieniądze wycisnąć z niego (Elvisa, przyp. autor) każdą kroplę krwi.
W rozmowach ze współpracownikami Elvisa wielokrotnie powraca temat europejskiego tournee. Powiedz proszę, czy kiedykolwiek słyszałeś o planach wyjazdu Elvisa na tournee do Europy? Czy Twoim zdaniem przyjazd Elvisa do Europy na serię koncertów mógłby coś zmienić w jego karierze (okazać się momentem przełomowym dla jego kariery)?
Wierzę, że Elvis naprawdę chciał odbyć europejską trasę koncertową. Byłaby to największa rzecz jaką zrobiłby dla swojej kariery w tamtym czasie. Nie wiem na pewno dlaczego Pułkownik Parker nie pozwolił mu tego zrobić. Plotka głosi, że Parker był nielegalnym imigrantem w USA i że informacja ta wydałaby się kiedy próbowałby opuścić kraj.
Kiedy i w jakich okolicznościach dowiedziałeś się o śmierci Elvisa?
W sierpniu 1977 roku byłem na lotnisku w Nashville wraz z pozostałymi członkami The Stamps gdzie czekałem na samolot Elvisa, który miał nas odebrać i zabrać do Portland w stanie Maine gdzie mieliśmy rozpocząć kolejne, dziesięciodniowe tournee.
Nagle otrzymaliśmy telefon z Memphis z prośbą o powrót do domu ponieważ trasa została odwołana. O tym, że Elvis nie żyje usłyszałem w radiu będąc już w drodze do domu. Wciąż to do mnie jeszcze nie dociera.
Kilka dni później wsiadamy do naszego autobusu, którym jeździliśmy podczas tournee i jedziemy do Memphis. J.D pomaga rodzinie zaplanować usługi pogrzebowe a my przygotowujemy się do śpiewania podczas pogrzebu. To wszystko było bardzo surrealistyczne. Nigdy nie zapomnę tego dnia choć wspomnienie o nim nie jest dla mnie w pełni zrozumiałe. Prawie jak ze wspominaniem filmu.
Kończąc nasz wywiad chciałbym zadać Ci jeszcze jedno pytanie. „Elvis: człowiek, którego nigdy nie zapomnisz”. Dlaczego Twoim zdaniem ludzie na całym świecie, także tutaj – w Polsce, wciąż pamiętają i kochają Elvisa Presleya?
Elvis był dobrym, życzliwym i hojnym człowiekiem. Uwielbiał tworzyć muzykę a wszystkich obecnych na koncercie traktował z najwyższym szacunkiem. Był moim przyjacielem i to jest czasem dla mnie trudne do ogarnięcia. Był największym światowym artystą naszych czasów. Każda piosenka, którą zaśpiewał brzmiała tak jakby była napisana specjalnie dla niego i nie mogła jej wykonywać żadna inna osoba. Jego głos był wciągający a jego ruchy były tak wyjątkowe, że nie można było oderwać od niego oczu.
Pamięć o jego wizerunku i muzyce będzie żyła jeszcze przez dziesiątki lat i jestem wdzięczny fanom w Polsce za to, że pomogli się do tego przyczynić.
Larry, dziękuję Ci za tą rozmowę i za Twoje niezwykłe wspomnienia. To była dla mnie wielka przyjemność i prawdziwy zaszczyt.
Dziękuję
* Wywiad przeprowadził Mariusz Ogiegło. Kopiowanie i wykorzystywanie całości lub fragmentów na innych stronach internetowych bez zgody autora zabronione!
** Zdjęcia przesłane przez rozmówcę. Kopiowanie i wykorzystywanie całości lub fragmentów na innych stronach internetowych bez zgody autora zabronione!