CHARLES STONE
„Byłem pod dużym wrażeniem tego jaki był ELVIS…” – Charles Stone wspomina Elvisa Presley’a
Producent tras koncertowych Elvisa Presley’a w wywiadzie dla bloga ELVIS:Promised Land
Charles Stone, legendarny producent i organizator tras koncertowych swoją karierę w showbiznesie rozpoczął jeszcze w latach sześćdziesiątych. Przez kolejne lata pracował z największymi artystami w świecie muzyki, takimi jak chociażby Louis Armstrong czy Little Richard. Związany był także z popularną agencją koncertową Concerts West, w której poznał m.in Pułkownika Toma Parkera – menedżera Elvisa Presley’a.
W latach siedemdziesiątych Charles Stone rozpoczął swoją pracę dla legendarnego króla rock’n’rolla. O tym na czym polegała ta praca, jakim człowiekiem był Elvis a także wyjeździe Presley’a do Europy Charles Stone zgodził się opowiedzieć w specjalnym wywiadzie dla bloga ELVIS: Promised Land, który miałem olbrzymią przyjemność przeprowadzić. Poniżej prezentuję Wam jego zapis. Mam nadzieję, że się spodoba.
Mariusz Ogiegło: Zanim zapytam Cię o Twoją współpracę z Elvisem chciałbym poznać Twoją historię. Pracowałeś z największymi nazwiskami w świecie muzyki – Louis Armstrong, Little Richard, Fats Domino i wielu wielu innych. Kiedy i w jakich okolicznościach rozpoczęła się Twoja przygoda z showbiznesem?
Charles Stone: Pracowałem w porcie w Texas Instruments i chodziłem do nocnej szkoły. Moi sąsiedzi mieli zespół i pewnego dnia poprosili mnie bym wykonał kilka telefonów i zabukował ich. Tak zrobiłem i za to jedno połączenie zarobiłem więcej niż za tydzień pracy w dokach. Dlatego zająłem się wtedy przemysłem rozrywkowym.
Mariusz Ogiegło: Proszę opowiedz mi coś o Concerts West. Na czym polegała Twoja praca tam?
Charles Stone: Concerts West było w tamtym czasie największą agencją koncertową w Ameryce. Robiliśmy pięćset koncertów rocznie. Byłem w niej jednym z organizatorów. Pracowałem przy wszystkich najważniejszych wydarzeniach z tamtego okresu.
Mariusz Ogiegło: A w jakich okolicznościach rozpocząłeś pracę dla Elvisa?
Charles Stone: Byłem z Sinatrą (Frankiem, przyp.autor) w Providence, RI kiedy otrzymałem telefon z prośbą żebym zajął się w Alabamie wystawieniem na sprzedaż biletów dla Elvisa (prawdopodobnie przed koncertem w Mobile,AL w sierpniu 1970 roku). Zwrócono się do mnie ponieważ byłem jedyną osobą, która wiedziała jak pracuje się w tym mieście. Wybrałem się więc tam i wystawiłem te bilety na sprzedaż. Wiesz, w tamtym czasie nie było komputerowej sprzedaży biletów. Nie było personelu w kasach. Musiałem wynająć kasjerów bankowych do pracy w kasach biletowych.
Mariusz Ogiegło: Jak wspominasz swoje pierwsze spotkanie z Elvisem? Jakie wrażenie zrobił na Tobie Elvis? Myślę, że na pewno słyszałeś o nim wcześniej. Byłeś jego fanem?
Charles Stone: Po kilku tygodniach pracy u niego, pewnej nocy zatrzymał się przy mnie i zapytał jak mam na imię. Uścisnęliśmy sobie dłonie i zostaliśmy przyjaciółmi i partnerami biznesowymi. Byłem pod dużym wrażeniem tego jaki był ELVIS. I tak, byłem jego fanem. Zawsze lubiłem jego muzykę i myślałem, że wszyscy też.
Mariusz Ogiegło: Pracowałeś w charakterze producenta tras koncertowych Elvisa. Co należało do Twoich obowiązków?
Charles Stone: Współpracowałem blisko z Pułkownikiem Parkerem. Wybierałem miejsca i miasta w których graliśmy. Zamawiałem bilety i organizowałem konferencje prasowe. Nadzorowałem każdą sprzedaż biletów upewniając się czy pierwsze rzędy były zajmowane przez fanów. Udawałem się do każdego miasta i sali koncertowej i sprawdzałem warunki estradowe, organizowałem środki bezpieczeństwa dla Elvisa w hotelu i na sali w dniu występu.
Mariusz Ogiegło: Dzisiaj każdego dnia czytamy o życiu celebrytów czy piosenkarzy i o ich wymaganiach. Ty byłeś odpowiedzialny za każdy detal trasy koncertowej Elvisa Presley’a. Czy miał on jakieś specjalne wymagania odnośnie hotelu, sceny czy garderoby?
Charles Stone: Nie…Wynajmował całe piętro w hotelu ze względów bezpieczeństwa. W garderobie chciał mieć tylko sześć coli, to wszystko.
Mariusz Ogiegło: Często z nim rozmawiałeś? Jaką osobą był Elvis dla członków swojego zespołu, przyjaciół?
Charles Stone: Elvis był bardzo miłą i uprzejmą osobą. Zawsze zwracał się do ludzi 'tak proszę pani’, 'tak proszę pana’. To jego Południowe wychowanie, tak myślę.
Mariusz Ogiegło: Spędzałeś dużo czasu z menedżerem Elvisa, Pułkownikiem Tomem Parkerem. Jakim był człowiekiem? Jakim menedżerem był Twoim zdaniem (czytałem, że po śmierci menedżera The Beatles, Briana Epstaina, Pułkownik otrzymał propozycję pracy dla Beatlesów i… odmówił)?
Charles Stone: Tak było. (Pułkownik, przyp.autor) był najmądrzejszym menedżerem jakiego kiedykolwiek spotkałem. Zawsze wiedział co jest dobre dla Elvisa i zrobił wszystko by utrzymać go na szczycie. Co zrobił. Był najlepszym mentorem jakiego mogłem mieć. Zgadza się. Odrzucił propozycję Beatlesów. Powiedział im, że zajmuje się tylko jednym artystą w tym czasie.
Mariusz Ogiegło: Mieszkam w Europie i interesuje mnie dlaczego Elvis nigdy nie zagrał tutaj żadnego koncertu. Miał tam (i wciąż ma) mnóstwo fanów. Słyszałem też, że Elvis poważnie myślał o europejskim tournee. Co się więc stało?
Charles Stone: Po prostu, on nie myślał dużo o występach w Europie do chwili gdy kupił Lisę Marie (samolot, który Presley kupił 17 kwietnia 1975 roku, przyp.autor). Miałem zabukowany lot do Londynu by zabukować tam Wembley Arena w czasie gdy była po raz pierwszy dostępna przez siedem dni.
Mariusz Ogiegło: Spędziłeś z Elvisem siedem lat. Masz jakieś szczególne wspomnienia z tamtego okresu? Może jakieś zabawne sytuacje? Czytałem, że Elvis miał doskonałe poczucie humoru…
Charles Stone: Mieliśmy wiele bardzo zabawnych i zabawnych sytuacji podczas tras ale ja zawsze przebywałem z TCB (Band, przyp.autor) podczas show co wynikało z moich obowiązków. Dużo czasu poświęcałem więc na upewnienie się, że show idzie zgodnie z harmonogramem a na miejscu zachowane są środki bezpieczeństwa. (Elvis, przyp.autor) miał świetne poczucie humoru.
Mariusz Ogiegło: Czy kiedykolwiek byłeś w Graceland? Jaki to był dom?
Charles Stone: Tak, byłem w Graceland zarówno za jego (Elvisa, przyp.autor) życia jak i po. Dom nie jest taki duży na jaki wygląda. Kiedy w nim żył był dużo mniejszy. Sala trofeów etc zostały dodane. Ostatni raz byłem tam za jego życia po jego ostatnim koncercie w Memphis (w 1976 roku, przyp.autor). Zaprosił na przyjęcie członków zespołu występujących podczas show.
Mariusz Ogiegło: Proszę opowiedz mi coś więcej o tym przyjęciu. Jak wyglądało? Kto dokładnie był na nie zaproszony? Czy w jego trakcie Elvis coś śpiewał?
Charles Stone: Podczas przyjęcia po ostatnim koncercie w Memphis bardzo mocno padało. Kierowca autobusu nie widział przez to dobrze i wjeżdżając do bramy uderzył w nią bokiem. Usłyszeliśmy tylko jak wyrywa ją z zawiasów. Wysiedliśmy wszyscy z autobusu, TCB Band i cały personel obsługujący show. Gęsiego przemaszerowaliśmy mokrymi i ubłoconymi stopami przez biały dywan w living roomie i przeszliśmy do sali trofeów w której odbywało się przyjęcie. Elvis nie śpiewał. Nie serwowano też żadnego alkoholu… Zwyczajnie spędziliśmy miło czas rozmawiając i relaksując się. Jedyna uwaga, którą przypadkiem usłyszałem mówiła, że Elvis nie wyprał dywanu – zwyczajnie go wymienił.
Mariusz Ogiegło: Spotkałeś Elvisa kiedy był u szczytu swojej popularności i pracowałeś z nim aż do roku 1977. Kiedy ostatni raz widziałeś Elvisa? W jakiej formie był wtedy? Twoim zdaniem, kiedy rozpoczęły się jego problemy ze zdrowiem?
Charles Stone: Widziałem go ostatni raz w Indianapollis, podczas jego ostatniego koncertu. Miał lekką nadwagę ale wyglądał dobrze i śpiewał jak nigdy. Nie wiem kiedy zaczęły się jego problemy ze zdrowiem.
Mariusz Ogiegło: Kiedy i w jakich okolicznościach dowiedziałeś się o jego śmierci?
Charles Stone: Byłem z Pułkownikiem w Maine czekając na członków zespołu i na przylot Elvisa na koncert, który miał dać tej nocy. Otrzymaliśmy telefon kiedy byliśmy w apartamencie hotelowym Pułkownika… To był dzień, którego nigdy nie zapomnę.
Mariusz Ogiegło: Po śmierci Elvisa wciąż aktywnie działasz. Często pojawiasz się na festiwalach poświęconych Elvisowi, zasiadasz w jury na konkursach na najlepszego Elvis’ Tribiute Artist. Napisałeś także wyjątkową książkę „My Years With Elvis And Colonel Parker” („Moje lata z Elvisem i Pułkownikiem Parkerem”). Dlaczego?
Charles Stone: Moja żona przekonała mnie do napisania tej książki. Zrobiłem to ponieważ byłem jedyną osobą, która mogła to zrobić. Moja historia jest inna od pozostałych.
Mariusz Ogiegło: Czytałem, że byłeś menedżerem imitatora Elvisa (Elvis Tribiute Artist). Co myślisz o imitatorach Elvisa?
Charles Stone: Tak, jestem menedżerem imitatora Elvisa (Elvis Tribiute Artist). Myślę, że imitatorzy Elvisa są największym dziedzictwem Elvisa, które trwa do dzisiaj. Niektóre osoby mogą się ze mną nie zgodzić ale ja obserwuję to każdego dnia.
Mariusz Ogiegło: Moje ostatnie pytanie. „Elvis, człowiek, którego nigdy nie zapomnisz”. Dlaczego Twoim zdaniem wciąż pamiętamy i za co wciąż kochamy tego chłopaka z Memphis?
Charles Stone: Był przystojnym mężczyzną, sexy dla kobiet i jeszcze ten głos. Jego muzyka jest bardzo dobrą muzyką, we wszystkich gatunkach. Blues, gospel, rock etc…
Mariusz Ogiegło: Charles Stone, dziękuję Ci serdecznie za Twoje wspaniałe wspomnienia i za poświęcony mi czas. To był dla mnie wielki zaszczyt móc z Tobą porozmawiać. Najlepsze życzenia od wszystkich czytelników polskiego bloga ELVIS: Promised Land.
Charles Stone: Dziękuję i mam nadzieję, że któregoś dnia przyjadę do Polski.
* Kopiowanie i wykorzystywanie całości lub części wywiadu na innych stronach internetowych bez zgody autora-zabronione!