„Elvis. Christmas With The Royal Philharmonic Orchestra” – magia Świąt Bożego Narodzenia z Elvisem. Recenzja
Magiczna gwiazdka z Elvisem Presley’em i Królewską Orkiestrą Filharmoniczną
„Elvis. Christmas With The Royal Philharmonic Orchestra”. Trzeci i według wszelkich zapowiedzi ostatni album Elvisa Presley’a i Królewskiej Orkiestry Filharmonicznej trafił do sprzedaży w piątek, 6 października br.
Najnowszy gwiazdkowy album króla rock’n’rolla trafił do mnie (podziękowania dla *D.J.-Maćka!) gdy przebywałem na wakacjach na Cyprze Północnym. Dlaczego o tym piszę? Bo wyobraźcie sobie tylko jak wyjątkowo to wydawnictwo smakowało wśród szumu ciepłego morza, widoku lekko tańczących palm i bajecznego krajobrazu wyspy…
Było późne piątkowe popołudnie… Usiadłem na balkonie hotelowego pokoju nr 1236. Włożyłem do uszu słuchawki i… przeniosłem się do innego świata. Z nieba lał się żar cypryjskiego słońca a mnie wraz z kolejnymi dźwiękami przed oczami zaczął stawać zupełnie inny świat. Egzotyczna roślinność nagle pokryła się białym śniegowym puchem a rozkołysane dotąd palmy rozbłysły kolorowymi światełkami zamieniając się w piękne bożonarodzeniowe choinki. Ujrzałem maleńki kościółek do którego tłumnie zmierzali ludzie i jakby mimowolnie powtórzyłem za Elvisem… „I’m dreaming of a white Christmas” („Marzę o białych Świętach Bożego Narodzenia”). Tkwiąc wciąż w magicznym gwiazdkowym świecie przeniosłem się na ulice pełne kolędników wykrzykujących całemu światu, że właśnie „Here Comes Santa Claus (Right Down Santa Claus Lane)” („Oto nadchodzi Święty Mikołaj”). Tym razem mój ulubiony świąteczny utwór Elvisa Presley’a brzmiał naprawdę wyjątkowo. Niezwykle cenię sobie jego pierwsze wykonanie z 1957 roku z longplaya „Elvis’ Christmas Album”. Bardzo lubię wersję z płyty „Christmas Duets”. A teraz to… Magiczne. Tak. To dobre słowo. Magiczne od pierwszej nuty wykonanie, które spokojnie mogłoby znaleźć się w ścieżce dźwiękowej najbardziej romantycznej komedii wszechczasów, której akcja toczy się w okresie Bożego Narodzenia.
I z resztą… cały album „Elvis Christmas With The Royal Philharmonic Orchestra” taki właśnie jest. Największe bożonarodzeniowe klasyki Elvisa Presley zaaranżowane w taki sposób, że nawet na początku października chce się by już było Boże Narodzenie. Ze smakiem, nastrojowo, lekko, sentymentalnie, nostalgicznie… Tak, że chce się ich słuchać siedząc przy kominku, otulonym ciepłym kocem wtulonym w ramiona najbliższej osoby (takie właśnie są „Silver Bells” czy „I’ll Be Home On Christmas Day”), przy Wigilijnym stole („Silent Night”, „O Come All Ye Faithful”, „O Little Town Of Bethlehem” czy „The First Noel”) czy podczas kuligu lub bitwy na śnieżki („Winter Wonterland”, „Santa Bring My Baby Back” i „Blue Christmas”).
Nowy album Elvisa Presley’a jest Magiczny. I tak, można oceniać go surowo, że całość jest zbyt nastrojowa i brak na nim innowacyjnych rozwiązań i brzmień w stylu „I’ve Got You Think About You Baby” z poprzedniej płyty a swoją stylistyką kompletnie nie trafia on w to co chciał nam przekazać Elvis w latach siedemdziesiątych czy wcześniej – w latach pięćdziesiątych. Pamiętajmy jednak, że „Elvis’ Christmas Album” oraz „Elvis Sings The Wonderful World Of Christmas”, które posłużyły za materiał wyjściowy do stworzenia opisywanej płyty to artystyczna wizja Elvisa Presley’a. „Elvis Christmas With The Royal Philharmonic Orchestra” to produkt współczesny. Jego producenci, twórcy aranżacji poszczególnych nagrań pokazali nam, fanom Elvisa, swoje spojrzenie na twórczość legendarnego piosenkarza. Uzyskany efekt jest (dla mnie osobiście) co najmniej wyjątkowy. Album w zasadzie nie ma słabych punktów (dla mnie jedynym minusem jest „Merry Christmas Baby” ale tylko dlatego, że to jeden z tych utworów, które szanuje w takiej wersji w jakiej powstały – surowej, oryginalnej a jakakolwiek ingerencja w nią brzmi dla mnie troszkę jak „świętokradztwo”. Wyznaję zasadę, że w muzyce są rzeczy – piosenki, których ruszać i zmieniać nie wolno. Nikomu).
Płyta z wolna zaczęła dobiegać do końca. Dźwięki instrumentów smyczkowych dopieszczały jeszcze najpiękniejszą kolędę jaka kiedykolwiek została skomponowana – „Silent Night” – gdy nagle bajkowy magiczny gwiazdkowy świat na powrót zaczął stawać się realnym, choć równie pięknym, światem. Wokół mnie wciąż jednak błyszczały dziesiątki świateł. Na Cyprze zapadł już zmrok. „Kochanie, idziemy na kolację?„, usłyszałem. „Tak„, odpowiedziałem budząc się z pięknego bożonarodzeniowego snu wciąż z myślą w głowie, że dzięki płycie „Elvis Christmas With The Royal Philharmonic Orchestra” czekają mnie piękne i magiczne Święta Bożego Narodzenia! Polecam gorąco!
POSŁUCHAJ TERAZ! „ELVIS CHRISTMAS WITH THE RPO” – DEMO
„ELVIS CHRISTMAS WITH RPO” KUP TERAZ m.in W EMPIKu!
Mariusz Ogiegło