Flaming Star – niezwykle autentyczna kreacja Presley’a
FLAMING STAR
– Niezwykle autentyczna kreacja Presley’a –
(część 15)
Mariusz Ogiegło
W studiu nagraniowym (wizyta druga)
Po skończonych negocjacjach, 7 października 1960 roku, Elvis Presley raz jeszcze zjawił się w studiu nagraniowym Radio Recorders przy 7000 Santa Monica Boulevard by skompletować ścieżkę dźwiękową do swojego szóstego filmu. Do udziału w tej krótkiej sesji zaproszono niemal dokładnie tą samą grupę muzyków co w sierpniu. W nagraniach udział wzięli więc gitarzyści Howard Roberts i Hilmer J.’Tiny’ Timbrell, basista Michael ‘Myer’ Rubin, perkusista Bernie Mattinson, pianista Dudley Brooks, akordeonista Jimmie Haskell oraz kwartet wokalny The Jordanaires. Za konsoletą raz jeszcze usiadł inżynier dźwięku Thorne Nogar wraz z producentem z wytwórni 20th Century Fox, Stevem Urbanem Thielmannem.
Nagrania rozpoczęły się około godziny dwudziestej wieczorem i potrwały zaledwie trzy godziny. W ich trakcie Elvis zarejestrował dwie wersje utworu „Flaming Star” – master z przeznaczeniem na płytę i napisy początkowe filmu oraz jego krótszy odpowiednik – tzw. „end title”, używany z reguły podczas napisów końcowych.
Pierwszą ze wspomnianych wersji nagrano po sześciu podejściach. Opisując kolejne próby w swojej recenzji płyty „Flaming Star” (FTD Label) Piers Beagley zauważył, że „początkowe podejścia zostały zrobione w znacznie szybszym tempie niż wcześniejsze nagranie ‘Black Star’ ale teraz słowa ‘Flaming Star’ o wiele bardziej pasowały do melodii”.
Melodii, którą towarzyszący Elvisowi muzycy starali się dopracować z każdym kolejnym podejściem zmieniając warstwę instrumentalną lub nawet tempo piosenki. Już przy kolejnej, drugiej próbie do aranżacji dodano partie bębnów (słychać je w trakcie refrenów), które „przybliżyły utwór do perfekcji”. Następną, trzecią próbę Presley przerwał sam stwierdzając, że było „zbyt szybko, zbyt szybko” (w tym miejscu warto nadmienić, że to podejście po raz kolejny Elvis poprzedził krótką intonacją ballady „Lonely Man”).
Zmiana tytułu nowego filmu Elvisa była nie tylko przedmiotem zaciekłych negocjacji pomiędzy wytwórnią filmową a menedżerem piosenkarza. Stała się także… obiektem żartów w trakcie sesji nagraniowej! Zapowiadając z reżyserki czwarte podejście, Thorne Nogar, zawołał: „Flaming Arrow Take 4”, śmiejąc się przy tym, że właśnie ponownie zmienił tytuł westernu. W odpowiedzi usłyszał Elvisa intonującego tytułowy wers ze zmienionymi słowami: „Every Man Has A Flaming Arrow” („Każdy człowiek ma płonącą strzałę”), po którym w studiu wybuchły salwy śmiechu.
CDN.