If I Can Dream – 50 lat „NBC TV Comeback Special”
If I Can Dream – 50 lat „NBC TV Comeback Special”. Część 12
„Wspomnienia, ściśnięte gdzieś pomiędzy stronami mojej pamięci
Wspomnienia, dojrzałe przez minione lata tak jak wino
Wspomnienia,wspomnienia, słodkie wspomnienia„
(Fragm. utworu „Memories”)
„W ostatnim tygodniu czerwca Emily i ja polecieliśmy do Los Angeles. Wprowadziłem spore zamieszanie odmawiając kontroli mojej gitary i wzmacniacza podczas odprawy bagażowej”, opowiadał na kartach książki „Scotty & Elvis. Aboard The Mystery Train”, legendarny pierwszy gitarzysta Presleya, Scotty Moore. „Wniosłem obie te rzeczy do samolotu”.
Moore podobnie jak i perkusista z pierwszego składu, D.J.Fontana, przylecieli do Los Angeles na zaproszenie reżysera programu, Stevea Bindera, którego prywatne jam session jakie piosenkarz urządzał ze swoimi przyjaciółmi po skończonych zdjęciach próbnych zafascynowały do tego stopnia, że postanowił przenieść je… na scenę. „Na czas produkcji Elvis zdecydował się przenieść do NBC”, wspominał Binder. Zdaniem autorów książki „Down At The End Of Lonely Street”, Petera Harry Browna oraz Pat H.Broeske, powody takiej decyzji Presleya leżały zarówno w sferze stricte artystycznej jak i prywatnej. „Wysprzątaliśmy więc dla niego garderobę należącą do Deana Martina położoną przy Scenie 4. Po skończonych próbach Elvis zaczynał jam session ze swoimi przyjaciółmi przy małym fortepianie. Każdy kto znalazł się wówczas w pobliżu lub został zaproszony mógł do niego dołączyć.
Po prostu grali akustycznie uderzając w krzesła, blat od fortepianu czy na przyniesionym przez Lance LeGaluta tamburynie. Trwało to całymi godzinami. Pomyślałem, że to jak podglądanie przez dziurkę od klucza czegoś co tak naprawdę mogli zobaczyć tylko nieliczni. Musiałem to mieć na taśmie. To było lepsze niż wszystko co do tej pory robiliśmy z tymi wszystkimi muzykami i tancerzami, hollywoodzkimi numerami. To było niewiarygodne. Teraz widziałem prawdziwego Elvisa”, ciągnął swoją opowieść reżyser widowiska, Steve Binder.
Nim jednak Binder zdecydował się poinformować o swoich planach samego Elvisa zaczął częściej niż zwykle odwiedzać jego garderobę. Tym razem przemycając do niej mały magnetofon i notatnik, w którym skrupulatnie zapisywał przebieg tych niezwykłych muzycznych spotkań oraz listę wykonywanych piosenek. Uwagę reżysera przykuwały także tematy rozmów i swobodna atmosfera panująca w pomieszczeniu – pełna wspomnień i żartów.
Każda wizyta, każdy podejrzany jam session utwierdzał go w przekonaniu, że fani powinni zobaczyć takiego właśnie – naturalnego Elvisa otoczonego swoimi przyjaciółmi w nowej produkcji NBC. Po kilku dniach zdecydował się więc skonfrontować swój pomysł z menedżerem piosenkarza, Pułkownikiem Parkerem. Tutaj warto jednak uświadomić sobie, że pierwotny pomysł jaki Binder przedstawił Parkerowi to… sfilmowanie tych spontanicznych jam session. W tym wypadku jednak decyzja Pułkownika była krótka i stanowcza – „do cholery, definitywnie nie”.
Impresario Elvisa zaakceptował dopiero pomysł przeniesienia prób z garderoby na małą scenę. Teraz pozostawało tylko powiedzieć o tym Elvisowi…
„Kiedy wyjaśniłem Elvisowi co chcemy zrobić był podekscytowany ale powiedział: jeśli mam to zrobić to chcę mieć przy sobie Scottyego (Moora, przyp.autor) i D.Ja (Fontanę, przyp.autor)”, wyjaśnił Steve Binder w jednym z wywiadów.
Żaden ze wskazanych przez Presleya muzyków początkowo nie był w ogóle brany pod uwagę przy produkcji show. Reżyser miał jednak świadomość, że chcąc przywołać na scenie magię dawnych czasów i odtworzyć to co dane było mu obserwować za zamkniętymi drzwiami garderoby, musi przystać na tą propozycję.