40 lat temu…
… król rock’n’rolla zagrał swój ostatni koncert
Jak wyglądałaby sierpniowa trasa koncertowa Elvisa Presley’a z 1977 roku? Jakie stroje założyłby na siebie wciąż uwielbiany przez rzesze fanów na całym świecie król rock’n’rolla? Po jakie utwory by sięgnął? W jakiej byłby formie? Na te pytania niestety nigdy nie poznamy odpowiedzi.
26 czerwca 1977 roku, dokładnie czterdzieści lat temu, Elvis Presley zagrał swój ostatni koncert. Show odbył się w hali koncertowej Market Square Arena w Indianapollis.
Artysta przybył na niego wprost z Memphis, z Graceland po tym gdy dzień wcześniej z powodu awarii klimatyzacji opuścił hotel w Cincinnati.
Na płycie lotniska czekały na niego jak zawsze tłumy fanów. Wśród nich był prezes brytyjskiego fanklubu Elvisa, Todd Slaughter (na zdjęciu u góry),z którym miałem przyjemność spotkać się i rozmawiać w 2008 roku. Wspominał wówczas: „Kiedy udawałem się do Indianapollis nie wiedziałem nawet, że spotkam Elvisa. Leciałem wówczas na urodziny jego menedżera, Toma Parkera (26 czerwca 1909, przyp.autor).
Na lotnisku zauważył mnie ojciec Presleya, Vernon. „Hej Elvis, tu jest ten Todd z Anglii” zawołał do syna na co ten odpowiedział „Todd Slaughter? Prezes angielskiego fanklubu? Zawołaj go, chce z nim porozmawiać”.Byłem bardzo przejęty i wzruszony tym, że pomimo iż poznawał tysiące osób zapamiętał mnie. Rozmawialiśmy wtedy głównie o jego przylocie na europejskie tournee ponieważ na kilka tygodni przed śmiercią Elvis bardzo chciał przyjechać z koncertami do Europy„.
Następnie w obecności kamer i aparatów fotograficznych piosenkarzowi wręczono tablicę od wytwórni RCA upamiętniającą dwa miliardy egzemplarzy płyt wytłoczonych w Indianpollis (do czasu wytłoczenia jego ostatniego albumu „Moody Blue”).
Stamtąd Elvis udał się do hali koncertowej w której tłoczyło się już osiemnaście tysięcy fanów, którzy by zdobyć bilet na to historyczne dzisiaj widowisko musieli spędzić co najmniej kilka godzin w długiej kolejce.
Show rozpoczął się o godzinie pół do dziewiątej wieczór. Otwarły go kwartety J.D Sumner & The Stamps (wykonali „Great Good Morning”, „Street Corner Preacher”, „Gone At Last”, „Operator” i „Swing Low, Sweet Chariot”) oraz Sweet Inspirations (zaśpiewały „Black Sunday”, „If You Leave Me Now” oraz „Get Away”).
Chwilę po wybrzmieniu ostatniego utworu w Market Square Arena przygasły światła i rozległy się wyczekiwane z niecierpliwością dźwięki tematu „Also Sprach Zarathustra”. Po nich na scenę wkroczył ubrany w biały jumpsuit o nazwie Mexican Sundian Elvis Presley. Wyglądał o wiele lepiej i zdrowiej niż zaledwie kilka dni wcześniej gdy stacja CBS rejestrowała jego występy na potrzeby nowego programu telewizyjnego. „Widziałem go (Elvisa, przyp.autor) ostatni raz w Indianapolis, podczas jego ostatniego koncertu. Miał lekką nadwagę ale wyglądał dobrze i śpiewał jak nigdy„, opowiadał mi Charles Stone, tour menedżer Elvisa.
Swój koncert Presley rozpoczął zwyczajowym „See See Rider” po którym wykonał dwa swoje hity z 1956 roku „I Got A Woman” oraz „Love Me”. „Podczas dwóch ostatnich koncertów 25 i 26 czerwca 1977 roku Elvis był w świetnej formie wokalnej„, zapamiętała Francoise Verheughe. Z kolei Cricket Coulter wspominając wydarzenia sprzed czterdziestu lat pisała: „Czterdzieści lat temu byłam w Market Square Arena w Indiapollis w stanie Indiana by zobaczyć coś co okazało się ostatnim koncertem Elvisa. Podobnie jak w przypadku innych oczekiwanie było ekscytujące. Cała arena była naelektryzowana a wszyscy napełnieni miłością i energią. Elvis był podekscytowany i gotów by spędzić czas ze swoimi fanami i zapewnić im rozrywkę. Był w dobrym nastroju. Nie czuł się najlepiej ale na pewno lepiej niż kilka dni wcześniej„.
W trakcie ponad godzinnego występu Elvis zaskakiwał swoich wielbicieli doskonałymi wykonaniami „I Can’t Stop Loving You”, „Release Me”, czy rzadką w tamtym okresie „Bridge Over Troubled Water”. „A kiedy podszedł do pianina, usiadł przy nim i zaśpiewał 'Unchained Melody’ był panem świata„, pisała Cricket Coulter. „Jego głos był niesamowity. Z łatwością mistrza uderzał we wszystkie te nuty. Nigdy nie zapomnę tej nocy„.
Na chwilę przed zaśpiewaniem finałowego „Can’t Help Falling In Love” Elvis rzucił do rozentuzjazmowanej widowni: „Until We Meet Again, May God Bless You… Adios” („Dopóki znów się nie spotkamy, niech Was Bóg błogosławi… Adios„).
Z pewnością nikt z osiemnastu tysięcy fanów obecnych tego dnia na widowni nie przypuszczał nawet, że były to ostatnie słowa jakie usłyszał od swojego idola i że właśnie był świadkiem jego ostatniego w życiu koncertu. „W autobusie nie było fanów (którzy go wcześniej widzieli), którzy powiedzieliby, że coś jest nie w porządku z Elvisem. A żeby pomyśleć, że umrze sześć tygodni później. Nie, Mariusz. Nigdy bym nawet nie przypuszczała!„, wyznała mi w wywiadzie Francoise Verheughe wspominając drogę powrotną do hotelu z Market Square Arena w Indiapollis 26 czerwca 1977 roku…
„Pamiętam ostatni raz w Indy (Indianapollis, przyp.autor). (Elvis, przyp.autor) Przytulił nas wszystkich na pożegnanie i powiedział: widzimy się za około trzy tygodnie„, dodał Ed Hill z kwartetu J.D.Sumner & The Stamps…
W miejscu, w którym czterdzieści lat temu Elvis Presley zagrał swój ostatni koncert wciąż znajduje się tablica pamiątkowa.
* W trakcie ostatniego koncertu Elvis Presley nie wykonał utworu „Unchained Melody”. Wspominając ją, Cricket Coulter, musiała pomylić ją z inną balladą bądź pomylić wieczory ponieważ ostatni raz na scenie wspomnianą piosenkę Elvis zaśpiewał w Cincinnati, 25 czerwca 1977 roku.
INDIANAPOLLIS, IN – OSTATNI KONCERT ELVISA PRESLEY’A (AUDIO)
(info: Mariusz Ogiegło)
TO BYŁ WSPANIAŁY OSTATNI KONCERT! KRÓLA.WŁAŚNIE DLA UPAMIĘTNIENIA DZISIEJSZEJ 40 ROCZNICY PISZĄC TEN KOMENTARZ I MAILA SŁUCHAM TEN REWELACYJNY SHOW!WRAZ Z SAPORTAMI THE STAMPS I THE SWEET INSPIRATIONS! LONG LIFE THE KING!!! T C B.MARCIN ELVIS FAN