Elvis: Gwiazdkowe fakty i mity
Elvis, Boże Narodzenie i…
(Część 2)
Gwiazdkowe powołanie…
O tym że i jak bardzo Elvis kochał Święta Bożego Narodzenia po dziś dzień krążą legendy. Dziesiątki opowieści, wspomnień i historii powtarzanych przez jego najbliższych, współpracowników i członków rodziny. „Święta w Graceland zawsze były wyjątkowym czasem w Graceland”, opowiadał mi podczas rozmowy kuzyn piosenkarza, Danny Smith. „To był jego ulubiony urlop! Światła i dekoracje zawsze były magiczne”.
Wspomniane przez kuzyna Elvisa „magiczne dekoracje i światła” po raz pierwszy rozbłysnęły na terenie Graceland w grudniu 1957 roku (zaledwie kilka miesięcy po zakupie przez Presleya posiadłości). Na prośbę Elvisa setkami niebieskich lampek ozdobiono cały podjazd prowadzący od bramy aż po drzwi wejściowe do domu. Przed wejściem do posesji natomiast ustawiono pokaźnych rozmiarów napis: „Merry Christmas To All, Elvis” („Wesołych Świąt dla wszystkich, Elvis”).
Nieoficjalnie mówiło się, że piosenkarzowi zależało by iluminacja widoczna była zarówno dla kierowców przejeżdżających obok posiadłości jak i dla pilotów przelatujących ponad nią. W ten sposób chciał on przekazać swoje najlepsze życzenia wszystkim z którymi nie mógł spotkać się osobiście.
Dekorowanie Graceland rozpoczęto już w połowie grudnia a we wszystkich czynnościach z tym związanych (łącznie z ubieraniem choinki) Elvis pomagał osobiście. Sprawiało mu to dużo radości i było powodem do dumy. „Mam też scenę przedstawiającą Świętego Mikołaja i renifery ustawioną na zewnątrz tak by każdy kto będzie przejeżdżał obok Graceland mógł ją zobaczyć”, opowiadał poznanej w Niemczech Priscilli – swojej przyszłej żonie. „W przyszłym roku chciałbym dodać jeszcze więcej kolorowych światełek by było jeszcze bardziej uroczyście’”
Jedyną rzeczą, która mogła zakłócić ten magiczny rodzinny (pierwsza Gwiazdka w Graceland była zarówno ostatnią jaką Elvis spędził ze swoją ukochaną mamą, Gladys) czas był list, który na adres rezydencji został doręczony 20 grudnia 1957 roku. W kopercie znajdowało się bowiem wezwanie Elvisa do odbycia służby wojskowej.
Powołaniem Elvisa do wojska najbardziej zatroskana była jego matka, Gladys, która bardzo obawiała się rozłąki z synem na tak długi czas.
Obawy mieli również wielbiciele artysty. Wcielenie króla rock’n’rolla do Armii wywołało falę protestów w całych Stanach Zjednoczonych. Młodzi ludzie nie wyobrażali sobie dwóch lat bez swojego idola. „Nie wciela się do Armii Bethovena” pisano na transparentach.
Sam Elvis odczytując otrzymane pismo w blasku bożonarodzeniowej choinki (na zdjęciu powyżej) wydawał się zachowywać w całej tej sytuacji największy spokój. „To zaszczytny obowiązek, z którego zamierzam się wywiązać”, miało być jego jedynym komentarzem.
„Specjalny powrót” gwiazdkowego przeboju?
O piosence „Blue Christmas” było już we wczorajszej części ale ponieważ z tym utworem związana jest jeszcze jedna ciekawostka to zdecydowałem się na mały „comeback” do tematu. Słowo „Comeback” nie zostało tutaj użyte bez przyczyny. Można by nawet rzec, że jest ono słowem kluczem ponieważ cała rzecz dotyczy właśnie legendarnego show stacji NBC z 1968 roku – „ELVIS” znanego też jako „NBC TV Comeback Special”, którego pięćdziesiątą rocznicę powstania obchodzimy w tym roku.
Jak powszechnie wiadomo menedżer Elvisa, Pułkownik Tom Parker, od początku chciał by było to widowisko bożonarodzeniowe, w którym jego podopieczny wyjdzie na scenę i wykona około dwudziestu kolęd i gwiazdkowych przebojów a następnie złoży świąteczne życzenia telewidzom.
Tak się jednak nie stało. W dużej mierze dzięki reżyserowi programu, Stevowi Binderowi, który wywrócił scenariusz ułożony przez Parkera „do góry nogami”.
W gotowym programie wyemitowanym w grudniu 1968 roku zamiast kilkunastu świątecznych przebojów znalazły się najważniejsze utwory z całej kariery Presleya.
Jednak z uwagi na fakt, że show emitowany był w telewizji na krótko przed Świętami Bożego Narodzenia jego twórcy przystali na niewielki gwiazdkowy akcent. Był nim właśnie gwiazdkowy „Blue Christmas”, który Elvis wykonał podczas jednego z koncertów, tzw. sit down show.
Kiedy jednak rok później, w 1969 roku, stacja NBC ponownie wyemitowała widowisko piosenka zniknęła… W jej miejsce wmontowano porywające, surowe wykonanie „Tiger Man”.
Wiele lat później, w 2008 roku, zarejestrowaną na potrzeby programu piosenkę „Blue Christmas” (materiał wideo) wykorzystano do stworzenia klipu promującego świąteczny album Elvisa – „Christmas Duets”. Dzięki współczesnej technologii fani piosenkarza na całym świecie mogli zobaczyć swojego idola śpiewającego w duecie z wokalistką country, Martiną McBride (oboje na zdjęciu powyżej). Do dnia dzisiejszego wideo z tą wersją „Blue Christmas” zostało odtworzone w serwisie YouTube dwadzieścia pięć milionów razy!!!
BLUE CHRISTMAS – ELVIS PRESLEY (NBC TV SPECIAL. 1968)
BLUE CHRISTMAS – ELVIS PRESLEY & MARTINA McBRIDE („CHRISTMAS DUETS” Promo. 2008)
Królewskie gwiazdkowe tradycje
„Świąteczny czas w Graceland zawsze był piękny”, wspominał na kartach książki „Me and guy named Elvis”, Jerry Schilling. „Drzewa z przodu domu oświetlone były miękkim kolorowym światłem, wszędzie były kolorowe dekoracje a na wzgórzu za frontowymi drzwiami znajdowała się naturalnej wielkości szopka” (na zdjęciu po prawej).
Jednak nie tylko gwiazdkowe iluminacje stanowiły o wyjątkowości Bożego Narodzenia w Graceland.
Przywiązanie Elvisa do tradycji i celebrowanie świątecznych zwyczajów (obyczajów) także w dużej mierze odpowiadało za niezwykły nastrój jaki w te grudniowe święta panował w jednej z najważniejszych (po dziś dzień) posiadłości na świecie. Z kilku opisów i wspomnień naocznych świadków tamtych wydarzeń wiemy dzisiaj, że przed rozpoczęciem tradycyjnej kolacji wszyscy domownicy i zaproszeni goście siadali do wspólnej modlitwy. Następnie przychodziła kolej na podanie tradycyjnych świątecznych potraw, wśród których nie mogło zabraknąć pieczonego indyka. „Alberta, nasza pokojówka, podałaby kolację a później gralibyśmy świąteczną muzykę”, opowiadał Elvis Priscilli w Niemczech.
„Po kolacji wszyscy obecni przechodzili do usytuowanego na parterze Pokoju Muzycznego, aby zgodnie z tradycją obdarować się prezentami i zaśpiewać kilka kolęd”, pisał w specjalnym wydaniu Magazynu Muzycznego Selles Leszek C.Strzeszewski. „Była to część wieczoru na którą Presley czekał ze szczególną niecierpliwością. Siadał wtedy przy fortepianie i rozluźniony, uśmiechnięty, wolny od krępującej obecności fotoreporterów i dziennikarzy, śpiewał pieśni gospel, kolędy i piosenki świąteczne. Wsłuchani w jego śpiew, powoli, jakby z ociąganiem, dołączali do niego przyjaciele i członkowie rodziny. Nawet sędziwa babcia Minnie Mae Presley, poddając się ogólnemu nastrojowi brała udział we wspólnym muzykowaniu”.
Kilku przyjaciół Elvisa zapamiętało jednak, że oprócz kolacji, wspólnego kolędowania i wręczania sobie gwiazdkowych podarunków Elvis wprowadził jeszcze jedną tradycję – wieczorne wyjazdy do Memphis w celu obejrzenia świątecznych iluminacji (czasami wpadając przy tym na dość nietypowe pomysły)… „Na Wigilię Bożego Narodzenia Elvis wrócił do Memphis. Był w bardzo dobrym humorze, jak to bywało z reguły w okresie Świąt”, wspominał George Klein w książce „Elvis My Best Man”. „Szczególnie podekscytowany był tym, że mógł obsypać małą Lisę jeszcze większą ilością zabawek i prezentów. Dla Barbary i dla mnie była to ponownie wielka przyjemność spędzić wigilijny wieczór z nim i z Priscillą w Graceland.
W końcu wszyscy wyszliśmy na przejażdżkę by zobaczyć gwiazdkowe dekoracje w mieście. Dokładnie tak jak miało to miejsce w poprzednie lata. Ale kiedy Elvis zorientował się, że widzieliśmy już wszystkie najlepsze ozdoby świąteczne jakie Memphis miało do zaoferowania wpadł na pomysł jeszcze jednego przystanku: Więzienia Stanowego Hrabstwa Shelby”.
(info: Mariusz Ogiegło)