NASHVILLE ’61 – Szybki pocałunek w Nashville

Nashville ’61
– Szybki pocałunek w Nashville –
(Część 3)
Mariusz Ogiegło

elvis61sessionByłem w studiu kiedy to („That’s Someone You’ll Never Forget”, przyp.autor) nagrywał”, opowiadał w późniejszych wywiadach Red West. „Było to jednocześnie wspaniałe a z drugiej strony bardzo się denerwowałem. Za każdym razem kiedy zaczynał (kolejne podejście, przyp.autor) a po chwili przerywał je mówiąc 'poczekajcie. Przerwijmy to!” myślałem ”uh,stracił zainteresowanie”. W rezultacie okazało się, że polubił ten utwór. Ta piosenka miała dziwną, dziwną melodię”.
Tą „dziwną” melodię jak określił ją Red West zaaranżowano w prosty sposób. „Była ona doskonałą mieszanką instrumentów akustycznych z głównym akcentem położonym na Bootsa Randolpha grającego na claves”, pisał Collin Escott w broszurce dołączonej do zestawu „Elvis. Artist Of The Century”.
Cały nastrój tej pięknej ballady zbudowano wokół zaledwie kilku podstawowych instrumentów – gitar akustycznych, „dyskretnego” basu, delikatnej perkusji (szczotki, cymbały) oraz kilku ozdobników na instrumentach klawiszowych. Charakteru i uroku piosence nadawało tło wokalne wykonane przez grupę The Jordanaires. „Jak Ci się podoba aranżacja Red?”, miał zapytać w pewnym momencie Elvis.

I choć kompozycja Westa daleka była od materiału na komercyjny przebój Elvis bardzo mocno zaangażował się w jej nagranie. „Pracował ciężko ze swoim frazowaniem”, pisał Ernst Jorgensen. Eksperymentował z brzmieniem (na krótko przed rozpoczęciem drugiej próby piosenkarz miał poprosić Hanka Garlanda o dodanie linii lekkiego elektrycznego basu). Dążył do perfekcyjnego brzmienia. Zdaniem ekspertów i znawców twórczości Elvisa już podejście piąte doskonale nadawało się do wydania na płycie. „To jedna z najlepszych prób tej piosenki i aż trudno uwierzyć, że Elvis chciał zrobić ją lepiej”, pisał w swojej recenzji albumu „Elvis. Studio B. Nashville Outtakes 1960-1964” (FTD Label) Piers Beagley. Ale Presley chciał i zaśpiewał jeszcze lepiej. Po doskonałym podejściu piątym zespół powtórzył piosenkę aż trzykrotnie! Dopiero to wykonanie (podejście ósme) w pełni usatysfakcjonowało artystę.
Lubiłem sposób w jaki Elvis nagrał wszystkie moje piosenki”, wyznał w jednym z wywiadów Red West i dodał: „Elvis nie nagrałby żadnej mojej piosenki gdyby ona mu się nie podobała. Faktem bowiem jest, że kilka z nich odrzucił. Żałuję, że nie napisałem więcej utworów dla niego”.

Około godziny pół do pierwszej w nocy w studio B zarządzono krótką (ok. trzydziestu minut) przerwę. Na krótko po jej zakończeniu Elvis i towarzysząca mu grupa muzyków przystąpił do nagrania kolejnej ballady. Tym razem napisanej przez ulubionego kompozytora Presley’a (o czym on sam mówił) – Dona Robertsona.

Część 4

CDN.

Add a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *