Odszedł Marty Lacker….
Członek Mafii z Memphis nie żyje…
Takie informacje od pewnego czasu dotykają mnie jakoś bardziej osobiście. Może dlatego, że… nie dotyczą osób anonimowych o których jedynie kiedyś przeczytałem w książce. Coraz częściej dotyczą osób, z którymi rozmawiałem, znałem i które… poświęciły mi swój czas i udzieliły wywiadów.
Dzisiaj, przed kilkoma minutami dowiedziałem się o śmierci… Marty Lackera (zmarł po kilkonastodniowej hospitalizacji). Członka Mafii z Memphis, który o swojej współpracy z Elvisem odpowiedział mi na łamach książki „Elvis. Człowiek, którego nigdy nie zapomnisz”.
Marty Lacker na stałe dołączył do ekipy Elvisa Presley’a w roku 1961 na krótko przed rozpoczęciem zdjęć do filmu „Kid Galahad”. „Jednej nocy w 1961 kiedy byliśmy w sali bilardowej (Elvis, przyp.autor) zapytał mnie czy nie chciałbym dla niego pracować. Następnego dnia jechał do Hollywood kręcić 'Kid Galahad’. Przyjąłem jego ofertę„, wspominał w naszej rozmowie.
Przyjaciel, powiernik, ochroniarz. Marty Lacker był także świadkiem na ślubie Elvisa w maju 1967 roku. O Presley’u zawsze wypowiadał się bardzo pozytywnie. „Ludzie pamiętają Elvisa ponieważ dotknął ich swoją muzyką.[…] Zmienił światową kulturę w latach pięćdziesiątych a ludzie nie zapominają miłych ludzi„, mówił w wywiadzie.
Marty Lacker odegrałeś ważną rolę w życiu Elvisa. Twoje wspomnienia odegrały ważną rolę dla mnie i polskich fanów. Dziękuję za to, że mogłem ich wysłuchać. Spoczywaj w pokoju…
(info: American Sound Studio/Mariusz Ogiegło)
R.I.P. [*]