Wild In The Country – ostatnia dramatyczna rola Elvisa Presley’a
WILD IN THE COUNTRY
– Ostatnia dramatyczna rola Elvisa Presley’a –
Część 10
Mariusz Ogiegło
Lojalny wobec swoich wielbicieli piosenkarz starał się wykorzystywać każdą wolną chwilę by podchodzić do zgromadzonego tłumu i rozdawać pamiątkowe podpisy. Dosłownie każdą. „Była godzina siedemnasta kiedy jeden z członków załogi wyszedł i powiedział, że Elvis tego dnia nie będzie już więcej rozdawał autografów”, kontynuowała swoją opowieść Nona Alessio. „Wszystko się skończyło. Wiele osób stojących w kolejce zrobiło się złych i zaczęło zachowywać się niegrzecznie. Ludzie zaczęli krzyczeć i wrzeszczeć. My po prostu odwróciłyśmy się i zaczęłyśmy się spokojnie kierować do wyjścia. Wtedy nagle usłyszałyśmy kogoś wołającego za nami 'hej Vallejo, on (Elvis, przyp.autor) chce się z wami zobaczyć’”. Dla Nony Allesio i kilku jej koleżanek właśnie spełniło się największe marzenie. „(Elvis, przyp.autor) Siedział przy stole piknikowymi jadł kanapkę, którą właśnie wyciągnął z automatu – wiesz taką pakowaną kanapkę w kształcie trójkąta – i popijał ją kartonem mleka”, wspominała Allesio. „Nie pamiętam co do nas mówił ale nigdy nie zapomnę jak miły był dla nas”.
Większość nastolatków na spotkanie ze swoim idolem zabrało notesy i zdjęcia na których piosenkarz mógł złożyć swój podpis. Większość. Ponieważ jak wynika z relacji świadków niektóre dziewczęta gotowe były stać w wielogodzinnej kolejce tylko po to by… otrzymać pocałunek od Presley’a! „Rebecca stała dwa miejsca przede mną”, relacjonowała Nona Allesio. „Kiedy stanęła przed Elvisem ten poprosił ją o papier na którym miałby złożyć autograf. W odpowiedzi usłyszał: 'Nie. Chcę żebyś mnie pocałował’. Wtedy on zrobił to.. niemal w same usta”.
Wspomnienia z planu filmowego „Wild In The Country” pełne są takich wspomnień i relacji fanów, którzy spotykali Elvisa przy okazji zdjęć plenerowych w różnych miejscach. Na potrzeby tego artykułu zdecydowałem się przytoczyć jeszcze jedną opowieść. Tym razem ich autorką jest Judith Towey, która podobnie jak Nona Allesio w 1961 roku była nastolatką zakochaną w Elvisie i podobnie jak cytowana powyżej fanka zrezygnowała z zajęć w szkole (zgodę na opuszczenie zajęć musiała uzyskać od swojej mamy ale jak sama mówi – „nie musiała jej długo przekonywać”) by… pojechać na plan zdjęciowy by zobaczyć swojego idola podczas pracy. Jak sama mówi, nigdy nie myślała nawet, że dane będzie jej go poznać osobiście. „Moja mama, mój chłopak i ja pojechaliśmy do St.Helena by zobaczyć Elvisa”, opowiadała Towey. „Chcieliśmy skorzystać z okazji i chociaż go zobaczyć. Nigdy nie spodziewaliśmy się, że naprawdę się z nim spotkamy. Wjechaliśmy więc na parking przy Ink House, który wówczas był jeszcze domem prywatnym i zobaczyliśmy Elvisa grającego w piłkę z kilkoma chłopakami. Powoli zaczęliśmy iść w kierunku miejsca w którym się znajdował a on zobaczywszy nas poderwał się i natychmiast wyszedł nam na spotkanie. Po prostu podszedł do nas i powiedział 'cześć’, tak jakby nas znał. Był taki miły. Był takim dżentelmenem. Zaczął rozmawiać z moją mamą. Powiedzieliśmy mu, że opuściliśmy szkołę żeby go zobaczyć. Dostał prawdziwego kopa gdy się o tym dowiedział”.
Wspominając po latach swoje spotkanie z Elvisem Judith opowiadała, że była w lekkim szoku widząc, że słynny piosenkarz „stał i rozmawiał z nami tak jak zwykła osoba”.
Na koniec wizyty w Ink House Elvis zaproponował Judith wspólne zdjęcie i obdarował ją pocałunkiem („najbardziej romantycznym pocałunkiem w moim życiu”, jak wyznała po latach).
Po powrocie do domu Judith Towey miała jeszcze jeden powód do zadowolenia. W czasie gdy rozmawiała z Elvisem koło posiadłości zatrzymał się szkolny autobus pełen dzieciaków, które zazdrosnym wzrokiem obserwowały jej wyjątkowe spotkanie…
CDN.