FLAMING STAR – wymagająca rola dla Presleya
FLAMING STAR
– wymagająca rola dla Presleya –
(Część 7)
Mariusz Ogiegło
25 sierpnia, tj. tuż po przyjeździe do Los Angeles, Presleya zaproszono do udziału w specjalnej sesji zdjęciowej dla popularnego amerykańskiego tygodnika* LIFE. Na wyraźną prośbę Pułkownika Parkera, wykonane w jej trakcie zdjęcia – jedne z najpopularniejszych jakie kiedykolwiek zrobiono piosenkarzowi, miały trafić nie tylko na łamy wspomnianego magazynu lecz także na okładki przyszłych wydawnictw płytowych Presleya, m.in zrealizowanego kilka miesięcy później singla „Are You Lonesome Tonight?” czy longplaya „His Hand In Mine”. Rzecz jasna, menedżer Elvisa, zamierzał je również wykorzystać do promocji wspomnianych wydawnictw.
Sesję zaaranżowano w hotelu Beverly Wilshire a za obiektywem stanął Don Cravens. Niezwykle ceniony amerykański fotograf, który przez lata dokumentował najważniejsze i najbardziej przełomowe momenty w dziejach Ameryki. I nie tylko.
Począwszy od II Wojny Światowej, która zastała go na pierwszym roku studiów na wydziale kinematografii (w trakcie działań wojennych był operatorem kamery) poprzez proces zbrodniarzy wojennych w Norymberdze aż po nieudaną próbę zamachu na prezydenta Francji, Charlesa de Gaulle’a z sierpnia 1962 roku oraz zabójstwo Johna F. Kennedy’ego w listopadzie następnego roku.
Cravens poznał Elvisa jeszcze pod koniec lat pięćdziesiątych, niedługo po tym jak piosenkarz został wcielony do wojska, a następnie – na czym w szczególny sposób zależało Pułkownikowi Parkerowi, przez blisko miesiąc towarzyszył mu podczas jego pobytu w Niemczech. W tym czasie fotograf mieszkał w Bad Nauheim, w pobliżu domu przy Goethestrasse 14, który Presley wynajmował i zamieszkiwał wraz z rodziną i przyjaciółmi w czasie służby. „Nie chciałem iść do Elvisa na śniadanie…„, zwierzał się w artykule „Śniadanie z Elvisem” z sierpnia 1986 roku. „Mieszkała z nim jego babcia oraz dwóch czy trzech kumpli, których później nazwano Mafią z Memphis. Ona smażyła wielkie plastry boczku a on (Elvis, przyp. autor) zabierał do nich tost, moczył go w tłuszczu z boczku i jadł – co mnie bardzo wkurzało. Ale Elvis nalegał. Dostałem więc jajka sadzone skąpane w tłuszczu z boczku i górę tostów„.
Mniej więcej w tym samym czasie Cravens zrobił też Elvisowi pierwsze zdjęcia, ukazujące go m.in golącego się w lesie, jeżdżącego czołgiem czy też grającego na gitarze w domowym zaciszu. W późniejszych wywiadach, fotograf podkreślał jednak, że Presley nigdy nie przepadał za udziałem w tego typu sesjach. „Trudno go było namówić do pozowania„, wspominał. „’Pułkownik przyjdzie i zrobi nam piekło’, mówiłem do niego. Na co on odpowiadał: 'Nie martw się, jeszcze do mnie nie dzwonił w tej sprawie’„.
Mówiąc o Cravensie nie sposób nie zauważyć, że był on też jedną z nielicznych osób, z którymi Parker naprawdę się liczył i często korzystał z ich porad. I to do tego stopnia, że kiedy w połowie lat siedemdziesiątych realizowano satelitarny koncert Elvisa, „Aloha From Hawaii”, Parker zadzwonił do niego i poprosił by ten pomógł mu wskazać najpiękniejsze i najciekawsze lokalizacje na Hawajach, które nadawałyby się do sfilmowania i pokazania w amerykańskim wydaniu programu.
Następnego dnia po skończonych zdjęciach dla LIFE, tj. 26 sierpnia, Elvis wrócił do pracy nad filmem. Zdjęcia kontynuowano w hali 20th Century Fox w Hollywood. Obiekcie na ogół zamkniętym i trudno dostępnym dla przypadkowych gapiów i ludzi z zewnątrz.
Mimo to, Pułkownik Parker nawet i w takim miejscu zwietrzył okazję do zarobienia kilku dolarów na gadżetach opatrzonych zdjęciem lub imieniem swojego klienta. „Pamiętam, że Colonel miał tam małe biurko, z którego sprzedawał płyty i pamiątki związane z Elvisem, Tylko wewnątrz hali dźwiękowej (tzw. soundstage)„, opowiadała wyraźnie zaskoczona Barbara Eden. „Spojrzałam na nie. Później jeszcze raz i wciąż nie mogłam w to uwierzyć„.
Przy najbliższej nadarzającej się okazji, aktorka nie omieszkała więc zapytać Elvisa co sądzi na temat swojego przedsięborczego menedżera. „Ludzie dużo mówią na temat Pułkownika ale dla mnie jest dobry„, usłyszała w odpowiedzi. „Byłem nikim dopóki go nie spotkałem. Grałem wówczas tylko na niewielkich przedstawieniach. To dzięki niemu jestem tym kim jestem. Cenię go i zawszę będę go słuchał„.
Bardziej od bezgranicznego zaufania do Parkera, Eden zaniepokoiły jednak skutki niebywałej popularności dwudziestopięcioletniego wówczas piosenkarza i jego powolna izolacja od otaczającego go świata. Kiedy bowiem zapytała Elvisa czy ten w ogóle znajduje w swoim napiętym harmonogramie czas na oglądanie telewizji usłyszała od niego, że jest on jego jedynym źródłem informacji i oknem na świat. „Barbaro, to wszystko co robię„, miał stwierdzić Presley. „Nie mogę normalnie wychodzić na zewnątrz i przez cały czas muszę pozostawać w pokoju„.
„Mam wrażenie, że to było jak więzienie„, skwitowała aktorka. „Jedyny czas kiedy był naprawdę wolny i szczęśliwy był wtedy gdy występował na scenie. Kiedy spotkałam go na planie miał wokół siebie przyjaciół z Memphis, którzy byli mu bliscy. Nazywał ich swoimi kuzynami – kilku z nich naprawdę nimi było. Rozumiem to. Ale jego ojciec też tam był. Siadywali na krzesłach i śpiewali. 'Jesteśmy wybrani’, mawiał Elvis. Śpiewali trochę tego, trochę tamtego. To było naprawdę bardzo przyjemne. Wszystko z nim było bardzo proste, a oni byli naprawdę dobrymi ludźmi„.
Zdjęcia do szóstego filmu Presleya trwały aż do początku października. W tym czasie na planie filmowym posługiwano się zamiennie kilkoma różnymi roboczymi tytułami – „Flaming Heart”, „Flaming Lance”, „Black Heart” czy w końcu „Black Star”. 2 września jednak film przemianowano ostatecznie na „Flaming Star”.
W związku z powyższym szefowie studia filmowego zwrócili się oczywiście z prośbą do Elvisa o nagranie nowej piosenki tytułowej (dotychczas za taką uchodził zarejestrowany w sierpniu utwór „Black Star”). Niespodziewanie jednak napotkali wówczas na opór ze strony Pułkownika. „Próbował ich wzruszyć„, pisał Ernst Jorgensen w swojej książce „Platinum: A Life In Music”.
Menedżer Elvisa wyjaśnił bowiem władzom Foxa, że w takiej sytuacji zostali oni nie tylko bez nagrania tytułowego lecz także bez płyty, która mogłaby wypromować ich nowy film. Słysząc to, wytwórnia przystała na jego warunki i zgodziła się wypłacić Presleyowi dodatkowe honorarium w wysokości pięciu tysięcy dolarów za zarejestrowanie do melodii „Black Star” nowego, tylko nieznacznie zmienionego tekstu. Wciąż, jak pisał Ernst Jorgensen, „nie mając gwarancji, że Pułkownik wyda piosenkę na singlu po tym jak wprowadził w życie zasadę realizacji tylko czterech singli w ciągu roku„.
Sesja odbyła się jednak dopiero w październiku.
Wcześniej Elvis dokończył kręcenie filmu. Zdjęcia do „Flaming Star” trwały jeszcze przez cały wrzesień i przez kilka pierwszych dni października a piosenkarza w tym czasie odwiedzili na planie m.in jego ojciec w towarzystwie państwa Nichols (26 września) oraz Garry Pepper, poruszający się na wózku inwalidzkim dwudziestosiedmioletni prezes jego fanklubu „The Elvis Tankers”, który do Hollywood przybył w towarzystwie kilku przyjaciół z Memphis. „Jak się masz?„, przywitał go wyraźnie ucieszony Elvis. „Wyglądasz świetnie. Cieszę się, że cię tutaj widzę„.
Z kolei w udzielonym jeszcze tego samego dnia (tj.29 września) wywiadzie dla Vernona Scotta z Los Angeles Times, Presley nazwał Peppera „jednym z jego najlepszych przyjaciół„**. A następnie dodał: „Kiedy wracam do Memphis, Gary spędza ze mną niemal każdą noc. Wychodzimy razem na miasto i dobrze się bawimy. Gary był też jedną z pierwszych osób, które powitały mnie na stacji kolejowej gdy wróciłem z wojska. Po prostu, zabieram go do swojego samochodu i wszędzie razem jeździmy„.
Powyższe słowa Elvisa obecny przy rozmowie Pepper skwitował krótko: „Kiedy Elvisa nie ma w domu, robi się ta, trochę nudno„.
A gdy z kolei reporter Los Angeles Times zapytał piosenkarza co sądzi o nazywaniu Memphis jego domem, Elvis odpowiedział bez wahania: „Zawsze bardzo chętnie wracam do tej części kraju. Ludzie są tam po prostu wspaniali. Weź na przykład Gary’ego. Nigdy nie spotkałem nikogo milszego od niego„.
Prace nad nowym filmem Presleya oficjalnie dobiegły końca 4 października 1960 roku. Trzy dni później jednak, w piątkowy wieczór 7 października, Elvis musiał ponownie stawić się w studiu Radio Recorders by, jak wspomniałem wyżej, zarejestrować nową wersję piosenki tytułowej.
W nagraniach, podobnie jak poprzednio towarzyszyli mu gitarzyści Howard Roberts i Hilmer J. 'Tiny’ Timbrell, basista Michael 'Myer’ Rubin, klawiszowiec Dudley Brooks, perkusista Bernie Mattinson oraz akordeonista Jimmie Haskell. Akompaniament wokalny zapewniła natomiast grupa The Jordanaires.
Tym razem jednak z nagraniem kompozycji Sida Wayne’a i Shermana Edwardsa, Elvis uporał się w niespełna trzy godziny i jak stwierdził Piers Beagley z serwisu Elvis Information Network, „słowa 'Flaming Star’*** znacznie bardziej pasowały do oryginalnej melodii„.
W rezultacie zakończonej około godziny dwudziestej trzeciej, sesji nagraniowej, wytwórnie 20th Century Fox i RCA Victor otrzymały dwie nowe wyczekiwane wersje master. Wspomnianego „Flaming Star” oraz jej wolniejszego odpowiednika, tzw. „Flaming Star” (End Title), przeznaczonego pod napisy końcowe powstającego filmu.
- Magazyn LIFE do 1972 roku ukazywał się jako tygodnik. Dopiero od roku 1978 zaczął być wydawany jako miesięcznik
- Relacja z tego spotkania ukazała się w październiku 1960 roku w artykule Vernona Scotta zatytułowanym „Wheelchair Pal Gives Elvis Boots”
- Tyle tylko zmieniło się w tekście utworu. Pojawiający się w nim dotychczasowy tytuł „Black Star” zastąpiono przez nowy, aktualny – „Flaming Star”
CZĘŚĆ 1 CZĘŚĆ 2 CZĘŚĆ 3 CZĘŚĆ 4 CZĘŚĆ 5 CZĘŚĆ 6
CDN.