G.I.Blues – zobaczcie nowego Elvisa!
G.I. Blues
– Zobaczcie nowego Elvisa!-
(Część 1)
Mariusz Ogiegło
„Nigdy nie przestanę śpiewać ale ponad wszystko chciałbym być aktorem„, zapewniał Elvis, którego marzenie o pozostaniu wielką gwiazdą Hollywood było tak silne, że nawet najbardziej zjadliwa recenzja nie była w stanie powstrzymać go przed jego realizacją.
Tymbardziej, że jego występ w filmie, „King Creole”, okazał się olbrzymim sukcesem i zebrał wiele pochwał od krytyków i dziennikarzy piszących dla najpoczytniejszych gazet i magazynów w całym kraju.
Paradoksalnie jednak, zaledwie kilka dni po skończeniu zdjęć, Presley został wcielony w szeregi Armii Amerykańskiej a jego dalsza, coraz lepiej rokująca kariera aktorska (i nie tylko z resztą) stanęła pod wielkim znakiem zapytania.
Dwa lata nieobecności na dynamicznie rozwijającej się scenie muzycznej, na której niemal każdego dnia pojawiały się nowe gwiazdy takie jak Fabian, Neil Sedaka, Bobbie Darin, Rick Nelson czy Connie Francis, mogły bowiem nie tylko bezpowrotnie wyprzeć Elvisa z rynku lecz także, co gorsza, uczynić z niego jedynie wspomnienie mijającej dekady.
Okres służby wojskowej okazał się więc swoistym sprawdzianem zarówno dla jego menedżera, Pułkownika Parkera, który przez cały ten czas robił wszystko co w jego mocy by podtrzymać zainteresowanie Presleyem wśród publiczności, jak również dla wydawców z RCA, którzy dbali o to by płyty z jego przebojami regularnie trafiały do sprzedaży. Co, zważywszy na fakt, że Elvis prawie w ogóle w tym czasie nie nagrywał (nie licząc krótkiej sesji z czerwca 1958 roku) a archiwa wytwórni nie dysponowały zbyt wieloma nowymi, niepublikowanymi dotąd utworami, wcale nie było tak prostym zadaniem.
Wypuszczając na rynek kolejne produkty, RCA zmuszona była w znacznym stopniu korzystać z dobrze znanego już materiału, niejednokrotnie pochodzącego jeszcze z okresu współpracy Elvisa z wytwórnią SUN lub też ze ścieżek dźwiękowych jego wcześniejszych filmów (najczęściej tych, które dotąd ukazywały się jedynie w formie tzw. czwórek, a więc „Love Me Tender” i „Jailhouse Rock”).
Mimo to albumy takie jak „For LP Fans Only” czy „A Date With Elvis” zawsze znajdowały liczne grono odbiorców i cieszyły się zainteresowaniem wśród fanów.
Podobnie jak wszystkie pochodzące z tego okresu single. Utwory takie jak „One Night”, „(Now And Then) There’s A Fool Such As I” czy „A Big Hunk O’ Love” sprzedawały się w milionowych nakładach i całymi tygodniami okupowały czołówki światowych list bestsellerów.
Stategia Parkera działa a Presley choć nieobecny wciąż pozostawał najgorętszym i najbardziej pożądanym nazwiskiem w amerykańskim przemyśle muzycznym, którego powrotu z utęsknieniem oczekiwały całe rzesze wielbicieli.
Do powrotu Elvisa przygotowywało się również Hollywood, bo jak przekonywały w swoich tekstach popularne magazyny, na czele z tygodnikiem Variety, „gdy Elvis Presley wróci do kręcenia filmów po zakończeniu służby wojskowej w marcu przyszłego roku, będzie popularniejszy niż kiedykolwiek wcześniej„*.
Być może był to też jeden z powodów dla którego jeszcze w październiku 1958 roku Parker renegocjował warunki kontraktu Presleya z wytwórnią Paramount Pictures (zawartego pierwotnie w 1956 roku) i ustalił m.in, że za udział w swoim pierwszym filmie nakręconym po przejściu do cywila piosenkarz otrzyma honorarium w wysokości aż stu siedemdziesięciu pięciu tysięcy dolarów!
Z kolei kilka miesięcy później, latem 1959 roku, do Niemiec, gdzie Elvis wraz ze swoim oddziałem został przeniesiony w październiku 1958 roku, przyleciał producent Hal B.Wallis, by jak pisano, „zapoznać się z oryginalną scenerią miejsca służby Presleya” i osobiście omówić z nim szczegóły jego następnego filmu. Zupełnie innego od dotychczasowych.
„Pójście do wojska znacznie zmieniło Elvisa„, opowiadał na łamach książki „Prywatne życie Elvisa” Wallis. „Zdobył tam doświadczenia, które były dla niego zarówno dobre jak i złe. Była straszna rozpacz po stracie matki, była ciężka szkoła jego charakteru gdy musiał nauczyć się żyć jak szeregowiec Elvis Presley. Kiedy jednak przyjechałem go odwiedzić w Niemczech i gdy zaczynał kręcić film 'G.I. Blues’ o swoich codziennych obowiązkach w wojsku, Elvis był jak nowo narodzony! Przeszedł przez to z wypiekami na twarzy. Został rekrutem jako chłopak a wyszedł do cywila jako mężczyzna„.
Scenariusz, który w połowie sierpnia 1959 roku Wallis przywiózł ze sobą do Bad Nauheim a następnie zaprezentował Elvisowi w wynajmowanym przez niego domu przy Goethestrasse 14 opowiadał zabawną historię trójki amerykańskich żołnierzy – Tulsy McCleana (postać, w którą ostatecznie wcielił się Elvis), Cookiego i Ricka, którzy tworzą zespół The Three Blazes i marzą by w przyszłości otworzyć swój własny nocny klub.
Nie mają jednak pieniędzy by tego dokonać.
Szansa na zdobycie odpowiedniej sumy pojawia się dopiero w chwili gdy ich oddział zostaje oddelegowany do Frankfurtu (stąd w mediach szybko zaczęto dopatrywać się analogii do prawdziwej służby wojskowej Presleya) a Tulsa w dniu wyjazdu do Europy przyjmuje niecodzienne wyzwanie i zakłada się ze swoim przyjacielem o trzysta dolarów, że uda mu się spędzić noc u pięknej lecz bardzo nieprzystępnej Lili – tancerki z niemieckiego klubu Cafe Europa.
Wszystko zaczyna się jednak komplikować gdy po przyjeździe na miejsce okazuje się, że gwiazda wcale nie jest taka jak opisywali ją inni żołnierze a pomiędzy głównymi bohaterami zaczyna rodzić się prawdziwe uczucie…
Wszystko zaczyna się jednak komplikować gdy po przyjeździe na miejsce okazuje się, że gwiazda wcale nie jest taka jak opisywali ją inni żołnierze a pomiędzy głównymi bohaterami zaczyna rodzić się prawdziwe uczucie…
Według wstępnych założeń popularnego hollywoodzkiego producenta, film miał być „dramatem komediowym„, w którym Elvis wykona „od ośmiu do dziewięciu piosenek, z których nie wszystkie będą rock’n’rollowe„
- Fragment artykułu z 2 września 1959 roku
CZĘŚĆ 1 CZĘŚĆ 2 CZĘŚĆ 3 CZĘŚĆ 4 CZĘŚĆ 5 CZĘŚĆ 6 CZĘŚĆ 7 CZĘŚĆ 8 CZĘŚĆ 9
CDN.